Wiadomo – biegam, żeby jeść ciastka, jem ciastka, żeby biegać. Biegacze to pod tym względem szczęściarze. Ja przynajmniej nie zastanawiam się ile ma kalorii to ciacho co leży przede mną. Na czymś w końcu muszę pobiec ten bieg.
Lubię sobie sprawiać małe przyjemności – w końcu po to jest życie. Nie potrzebuję wielkich rzeczy, by się cieszyć. Dogadzam sobie! Potrafię czerpać radość ze spotkania ze znajomymi, spaceru i ciastka w dobrym towarzystwie. I jeszcze lubię poznawać nowe miejsca, tworzone przez ludzi z pasją, gdzie zajadam ciastka zrobione z pasją. Moja znajoma, Gosia, która z łatwością daje się wyciągać na degustacje, stwierdziła ostatnio, że nasze spacery są tak dobrze zaplanowane, by na trasie znalazło się miejsce, gdzie można zjeść dobre ciacho. Gosia – to nie jest przypadek!
Dieta ciasteczkowa dla biegaczy
I jeszcze, gdy tydzień temu podczas przemiłej rozmowy w biegaczami – przy ciastkach oczywiście, na dodatek domowej roboty, pieczone przez panie z Pogwizdowa – padło pytanie, gdzie w Bielsku-Białej można zjeść dobre ciastko uśmiechnęłam się uszczęśliwiona! To, to ja akurat wiem! Opowiedziałam o miejscach, o których teraz napiszę. A kontakt do tego, które tydzień temu jeszcze nie przyjmowało gości – też dałam.
Tak oto powstał pomysł na tekst o ciastkach 🙂 To teraz nałóżcie sobie na talerz ciacho i czytajcie. Smacznego!
Ciasta i ciasteczka
Na początek nowość na mapie Bielska-Białej. Nie pamiętam już jak trafiłam na Cremino Bakery, ale przez wiele tygodni obserwowałam niezwykle apetyczne zdjęcia tortów. Historię Anny Berezowskiej znajdziecie w tym numerze 2bstyle. Oglądałam i oblizywałam się na widok jej wypieków. I rok temu, na wyjątkowe urodziny Piotra zamówiłam tort bezowy z owocami. Poezja smaku. Był tak lekki i delikatny, że spokojnie zjadłabym połowę, a Piotr cały od razu. Z radością przeczytałam więc o otwarciu kawiarni Cremino Bakery. Na testowanie nowego miejsca umówiłam się oczywiście z Gosią.
Przystanek numer 1: Cremino Bakery
Lokal Cremino Bakery przy ulicy 1 maja 10. Sobotnie popołudnie, pierwszy dzień funkcjonowania nowej kawiarni. Niestety – przyjdzie nam przyjść innym razem. Niestety dla nas, bo właścicielka zapewne cieszy się z sukcesu. Były tłumy, nie było wolnego stolika i klimatu na spokojne pogaduchy. Co się odwlecze… Ciasta i kawy sobie nie odmówimy.
Przystanek numer 2: Barometr
Pocieszamy się więc w Barometrze na Rynku. Trudno się zdecydować. Kilkanaście ciast o pięknym wyglądzie to dla mnie za dużo. Tym bardziej, że byłyśmy tu raz i ja znam tylko czekobanana. Zaintrygowane opisami wybieramy w końcu ciasta, miejsce na zewnątrz i delektujemy się smakiem. Gosia – ciasta z zieloną herbatą, serkiem mascarpone z likierem kawowym i czarną porzeczką, a ja – ciasta z morwą białą z kiwi, imbirem i kremem pomarańczowym. Oba kwaskowate, tak jak lubimy. Polecam miejsce na niespieszne spotkania i długą rozmowę. Dodatkowy plus za niebanalnie podane desery – na drewnianej desce, jakby plastrze drewna.
Przystanek numer 3: Peron
Kto z Was wie, że w Bielsku-Białej jeździły kiedyś tramwaje? Niestety przestały przed moim urodzeniem. Linia nr 1 z Dworca PKP do Cygańskiego Lasu, a linia nr 2 z Dworca PKP do Aleksandrowic. Ostatni tramwaj zjechał do zajezdni 30 kwietnia 1971 r. Ale tramwaje można jeszcze w Bielsku-Białej zobaczyć, a tam gdzie linia nr 1 się kończyła, tuż za dzisiejszą pętlą autobusową koniecznie usiądźcie w Peronie. Nieprzypadkowo bar ma tutaj kształt wagonika. Moje ulubione miejsce – na balkonie. Wygodne siedzenia, koce na chłodniejsze dni, lawenda w ogromnej donicy i ciasto, które z trudem zjadłam do końca. Maxi King był słodki, karmelowy, z dodatkiem słonych orzeszków. Dla mnie za słodki, po nim marzyłam o kiszonym ogórku.
Uwielbiam to wnętrze – gdy w domu nie ma nic słodkiego, a ja mam ochotę poczytać książkę w smacznym towarzystwie, wystarczy mi półgodzinny spacer. Nawet w tygodniu trafia się jednak spory ruch, ale ciast nie brakuje i co dla mnie ważne powstają codziennie świeże. A jak powstają można nawet podglądać – kuchnia jest tu otwarta – i podpytać o szczegóły autorki wypieków.
I jeszcze inne miejsca dla miłośników ciastek
Gdy mam ochotę na dłuższy spacer, albo właśnie zaliczyłyśmy z Gosią wycieczkę na Magurkę i Czupel, wiadomo, że deser będzie w Ciachomanii w Straconce. Tu mam zwykle dylemat – jak wybrać jedno ciacho gdy za szybą taki wybór. Mamy na to z Gosią sposób – po pierwsze zawsze wybieramy nowe, po drugie po dokonaniu wspólnego wyboru prosimy o podzielenie ciast na pół. I w ten sposób za każdym razem poznajemy dwa nowe. A to sernik na zimno, a to malinową chmurkę, albo Panią Walewską. Do tego kawa i pełnia szczęścia. Czekam jeszcze na czasy, aż Bulwary Straceńskie staną się atrakcyjnym miejscem. Na razie trwają tam prace budowlane, których postępów nie widzę.
Żeby tylko nie było, że ja zjadam a sama nie robię! Dokumentacja fotograficzna z ostatnich dwóch lat jest bogata. Ciasta, ciasteczka, desery, tarty, bułeczki i babeczki – gdy w domu dwoje biegaczy, zapotrzebowanie na słodycze jest podwójne!
22 maja 2018 at 20:24
ja bardzo proszę aby sobie Pani Przewodnik na 17 czerwca na trasie po Bielsku zaplanowała z grupą to ciastko z zielonej herbaty, z maskarpone i tymi innymi cudami kawowymi – oj żeby tylko było 🙂 uściski
22 maja 2018 at 20:41
Zaletą Barometru i Cremino Bakery jest m. in. to że nigdy do końca nie wiadomo co będzie ? skłaniam się w stronę Cremino, nie tylko dlatego, że to obok teatru ? w niedzielę najbliższą zresztą mam zamiar odwiedzić ich po Biegu Fiata. W końcu kibic jeść musi ?
9 października 2016 at 15:44
Przy okazji zawodów w bno przyszła kolej na następne odwiedziny kawiarenki. Tym razem był to Barometr. Ciacha pyszne! Niestety nie jest to chyba lokal dla nas. Ja z Piotrkiem w strojach sportowych, malutkie dziecko, które przewijałam na kanapie, i babcia, która do kawy zażyczyła sobie dodatkowy wrzątek :)) A to wszystko wśród ludzi czytających książkę, gazetę i zatopionych w rozmowach przy kawie. Następnym razem wybiorę się tam tylko z mężem i najlepiej wieczorową porą 🙂
W drodze powrotnej do auta zajrzeliśmy do Cremino ale tam scenariusz by się chyba powtórzył.
Póki co Ciachomania prowadzi!
10 października 2016 at 04:54
Rzeczywiście Barometr jest ciasny i kameralny, raczej na spotkania we dwójkę. W niedziele pewnie tłumy, a na dodatek skończył się sezon ogródkowy. Cremino koniecznie posmakujcie! Jakby co to zawsze jestem chętna na ciacho!
11 października 2016 at 13:37
Ok, będę pamiętać. A gdzie można zobaczyć ten tramwaj?
11 października 2016 at 17:54
Tramwaj stoi na skrzyżowaniu ulic Michałowicza i Partyzantów. Działa w nim bistro więc można wejść do środka 🙂
2 września 2016 at 11:01
Po Ciachomanii przyszła kolej na Peron. Oczywiście miejsce na tarasie było nasze, nawet skorzystałam z kocyka bo po bieganiu w okolicach Klimczoka coś mi się organizm rozregulował i mimo 20 stopni siedziałam i się trzęsłam. Było nas troje i każdy zamówił co innego do picia i jedzenia, dzięki czemu spróbowałam trzech wypieków. Każde dobre i każdy zachwalał swoje. Ja miałam sernik z chałwą i latte w dużym kubku bez nadmiaru piany, czyli tak jak lubię.
Następnym razem odwiedzimy pewnie Barometr. Dzięki za ten przewodnik kulinarny.
Do zobaczenia przy stoliku albo na trasie!
2 września 2016 at 19:10
Haniu, cieszę się, że Ci smakowało! W Barometrze też mają ciekawą ofertę. A ja jeszcze bardzo lubię Cremino Bakery – od kilku miesięcy kawiarnia działa na ul. 1 Maja. Więcej na http://www.cremino.pl To co ja lubię, to codziennie świeże ciasta 🙂 Do zobaczenia przy ciastku 🙂
13 czerwca 2016 at 11:20
I o to mi chodziło! Teraz to już na pewno następna wycieczka będzie w okolice Bielska celem spalenia kalorii a potem ich uzupełnienia w postaci pysznych słodkości 🙂 Tylko na które miejsce się zdecydować? Hmm z pewnością wycieczek będzie kilka 🙂
Zamawiam podobny tekst o barach, bistrach, restauracjach,… z jedzeniem wege.
Dzięki Asia!
13 czerwca 2016 at 18:38
Haniu, od razu mogę Ci polecić małe miejsce, prowadzone przez pasjonatkę – Tofu Bistro, Barlickiego 17 – codziennie świeże jedzenie, gotowane z sercem! 🙂
12 czerwca 2016 at 04:23
Mniam mniam…….nic więcej nie powiem….no może jeszcze że Piotr masz złotą kobietę….specjalny emmil w drodze ☺
12 czerwca 2016 at 05:58
Moniko, bardzo Ci dziękuję, mail śliczny, Piotr właśnie mi przeczytał 🙂 Już wiesz, że wizyta w górach nie jest możliwa bez wizyty w wybranym miejscu 🙂