Ileż to razy planowałam zwiedzanie Bergamo? Ileż razy obiecywałam sobie, że kolejne lądowanie na lotnisku Orio al Serio połączę z poznaniem tego miasta? Ile razy nie dotrzymałam słowa? Albo gnałam do Mediolanu, bo tam była moja baza. A to wsiadałam w pociąg do Lecco, by spędzić tydzień nad Jeziorem Como. Innym razem niosło mnie nad Gardę lub nad Jezioro Iseo. W sumie doliczyłabym się już 10 lotów do Bergamo, a w efekcie wciąż znałam jedynie tamtejsze dworce – autobusowy i kolejowy. Tym razem też nie było to typowe zwiedzanie – miałam do dyspozycji zaledwie kilka godzin.

Bergamo – czas się zatrzymać i rzucić okiem

Późny przylot do Włoch to okazja, by noc i jeden dzień, choćby kilka godzin, spędzić właśnie w Bergamo. Dzięki airbnb zatrzymaliśmy się w mieszkaniu należącym do Andrea, w starym i tylko częściowo odnowionym XVIII- wiecznym Palazzo Camozzi, gdzie podobno spał Garibaldi. Zamiast niego śpimy my. Wysokie wnętrza, łóżko z baldachimem i moskitierą. Póki co, o świetności tego miejsca przypomina tylko restauracja działająca od 2018 roku na parterze i urokliwym dziedzińcu. Na stronie restauracji przeczytać można, że zabytkowa rezydencja pochodzi z 1300 roku. Nie śmiem sprawdzać menu, ale jeszcze długo w nocy przez otwarte okno słyszałam pobrzękiwanie kieliszków, dźwięk sztućców i gwar rozmów. Ostatni goście wyszli zapewne nad ranem.

Bardzo krótka noc w Bergamo

Kilka godzin później uznaję, że to już koniec wylegiwania się i Citta Alta wzywa. Czas na zwiedzanie Bergamo. Opuszczam więc ogromne i super wygodne łóżko z twardym materacem (tak jak lubię najbardziej). Wymknęłam się z naszego Pałacu już o 7 rano na samotne poznawanie starej części miasta! Do zabytkowych murów miejskich z mojego pałacu miałam zaledwie kilometr. W pierwszy zachwyt wpadłam już po kilkudziesięciu metrach – w bocznej uliczce zaparkował piękny skuter cały w kwiatach! Dokładnie taki będę miała, gdy do Włoch przeprowadzę się na starość – pomyślałam. Siwe włosy wymykające się spod kasku i ja, która przemierzam uliczki na skuterze – tak to widzę.

Kolorowy skuter zaparkowany w uliczce w Bergamo

Mój pojazd na włoskie życie

Zwiedzanie Bergamo na biegowo – idealne na krótki pobyt

Porzucam marzenia – nie marzenia, plany – i po kilku minutach marszu pod górę docieram do murów miejskich, okalających starą część włoskiego miasta czyli właśnie Citta Alta. Skręcam w lewo i postanawiam wędrować tymi murami. Jest wczesny, niedzielny poranek. Zapowiada się gorący, lipcowy dzień. Najpierw mija mnie biegacz, chwilę później para biegaczy rozmawiających po polsku, później kolejni biegacze i znowu biegacze. Zaczynam żałować, że to moje pierwsze wakacje, na które nie zabrałam butów biegowych i nie będzie zwiedzania przez bieganie.

Weneckie mury miejskie Bergamo, odnowione pod koniec XX wieku (dokładnie w latach 1976-1984), to ponad 6 km przyjemnego biegu i można obiec w ten sposób Citta Alta. Ale butów biegowych nie mam, więc po minięciu bramy Sant’Agostino (jednej z czterech bram miejskich) zaczynam szukać drogi w prawo, czyli znowu do góry. I trafiam za znakami wprost na Piazza Vecchia tuż przed godziną 8 rano. Kilka minut później zaczynają bić dzwony we wszystkich pobliskich kościołach. Przysiadam na brzegu Fontanny Contarini z 1780 roku i od razu pewien biegacz proponuje mi, że zrobi mi zdjęcie. Mam szczęście, o tej porze, w centralnym punkcie Citta Alta jest przyjemnie pusto. Dwie godziny później wracając z Castello di San Vigilio spotkałam tu już tłum turystów.

Bergamo – czas na włoskie śniadanie!

Skręcam w uliczkę, która ma mnie doprowadzić do celu, czyli do ruin zamku San Vigilio i … mój wzrok przyciągają cudowne włoskie wypieki. W brzuchu burczy, kofeiny w żyłach brak. Czas na włoskie śniadanie. Kawa i coś cudownie słodkiego. Eh, oczy zjadłyby znacznie więcej, bo z pieca już wyjechały foccacie. Decyduję się na ciasteczko z kremem pistacjowym, rurkę z waniliowym i mocne espresso. Dokładnie tego potrzeba mi do szczęścia i do dalszej wędrówki pod górę.

Na szczyt wzgórza można dotrzeć drugą naziemną kolejką zwaną po włosku Funicolare – pierwsza dowozi pasażerów tylko do Citta Alta. Tylko o tej porze, w niedzielny poranek, pierwsza kolejka jeszcze nie wyjechała, a to oznacza, że mam szansę na kameralne zwiedzanie.

Najwyższy szczyt Bergamo – zwiedzanie i zdobywanie

Na wzgórze prowadzi brukowana, wąska uliczka, którą co raz mijają mnie, a jakże – biegacze albo rowerzyści. Na szczycie wzgórze (prawie 500 metrów n.p.m.) jestem właściwie sama. Najpierw chwilę spędzam w niewielkim  parku, gdzie podziwiam lawendy, spaceruję alejkami, a w końcu docieram na sam szczyt wzgórza. Na górze niczym na górskim szczycie znajduje się róża i kierunkowskazy. Mam bajeczny widok na Dolinę Brembana (cel naszego wyjazdu) oraz na łańcuch Alp Bergamskich. Widać stąd także moją ulubioną górę Resegone.

Przez lata był to nie tylko punkt widokowy, ale miejsce o znaczeniu obronnym i strategicznym. Pierwsze wzmianki o wybudowanej tu fortyfikacji pochodzą już z około szóstego wieku. Rozbudowa, przebudowa, rozbiórka i znowu dobudowa. A w końcu odbudowa i modernizacja. I dziś zdecydowanie polecam spacer na szczyt wzgórza i podziwianie rozległej panoramy. To też jest zwiedzanie Bergamo!

Bergamo – ja tu jeszcze wrócę! Będzie kolejne zwiedzanie!

Powrót na Piazza Wecchia uświadamia mi, że to już niedzielne przedpołudnie i wyspani turyści dotarli do celu. Dla nich zaczyna się zwiedzanie Citta Alta. Ja – zaglądam jeszcze w boczne uliczki, przysiadam na ławce na dziedzińcu, odnajduję kolejną fontannę. Niestety czas wracać do mojego Pałacu i ruszać w dalszą drogę. Moja wizyta w starej części Bergamo niewiele ma wspólnego z tradycyjnym  zwiedzaniem. Nie weszłam do tylu miejsc, które zapewne warto odwiedzić. Ale – ja tu jeszcze wrócę, w jakiś nieoczywisty jesienny lub wiosenny weekend. Usiądę przy fontannie, pobiegam dookoła Citta Alta, wypiję mocną kawę.

To idealna okazja, abyście to Wy zostawili mi wskazówki co warto zobaczyć w Bergamo! Najlepiej na wypadek, gdybym miała zaledwie kilka godzin na zwiedzanie.