Ten tekst powstał dzięki Oli Budzyńskiej, Pani Swojego Czasu, autorce cytatu, który powinnam sobie napisać na ścianie. Albo chociaż na lodówce. Albo na moim kalendarzu. Będę patrzyć na te słowa codziennie. I wcielać w życie.
Stanę na rzęsach i pomacham dupą, a się tego nauczę.
Olu, dziękuję.
I nie „kiedyś”. W bardzo pojemnej i nic nie znaczącej przyszłości. Nie kiedyś, tylko teraz, już! Czas start.
Lubię się uczyć, poznawać nowe rzeczy, rozwijać. Nie wiem – doczytam, nie potrafię – douczę się. Mam jednak taki jeden mały sekret w życiu, o którym wie niewiele osób. Jeszcze do niedawna wiedziałam ja i najbliższa osoba. Choć nawet w tym wypadku podzielenie się tym straszliwym sekretem trochę czasu mi zajęło. W końcu nie było innego wyjścia, jak się ujawnić.
Komunijny prezent
Są pewne aktywności, które poznajemy i których uczymy się w określonym wieku. W moim pokoleniu to było około 8 roku życia. Dziś znacznie wcześniej. Ale wtedy ta aktywność, była związana z pewnym wydarzeniem w życiu i prezentem. Wiecie, komunia, prezenty i wśród nich, ten jeden.
Ok, prosto z mostu. Nie umiem jeździć na rowerze.
Straszne, co?
Czasem mi się tylko śniło, że jadę – o tym za chwilę. Zabawne, bo w sumie na rowerze, takim z czterema kółkami (dwa główne i dwa boczne, dokręcane) siedziałam kilka razy. Policzyć można na palcach jednej ręki.
To było dokładnie taki rower! Pelikan. Granatowy. Nawet miał taką lampkę z przodu, no dobrze, wszystkie takie miały, innych nie było.
Znalazłam nawet dane techniczne, dzięki Maciejowi, który zbiera dokumentację Rometa
Dlaczego nie umiem jeździć na rowerze?
Kilka „lekcji” to było dla mnie za mało. Lekcji wyproszonych, bo nikt nie miał dla mnie czasu. Po tych kilku razach, co je na palcach jednej ręki można policzyć, ktoś się nie bał i ukradł rower z piwnicy. Kolejnego już nie dostałam. Problem sam się rozwiązał. Nie było na czym, nie trzeba było mnie uczyć.
W tym czasie moje koleżanki i koledzy szaleli po osiedlu na Pelikanach, a co zamożniejsi na Wigry 3. Potem po raz pierwszy zaczęłam się wstydzić braku tej, wydawałoby się, powszechnej umiejętności. W szóstej klasie podstawówki cała moja klasa miała zdawać egzamin na kartę rowerową. Przepisy pięknie znałam. Co z tego, skoro nie umiałam jeździć na rowerze. Uniknęłam – dziś powiedziałabym – hejtu, a wówczas – nie stałam się klasowym pośmiewiskiem, bo tuż przed tym sądnym dniem się rozchorowałam. Naprawdę 🙂
Całe życie bez roweru
Później było już łatwiej. Nikt nie pytał czy umiem jeździć, a tylko czy mam rower. Nie miałam, koniec pieśni. Nawet nie musiałam kłamać, że nie chcę czy nie lubię jeździć na rowerze.
Już jako całkiem dorosła kobieta, sporo po 20 (ha ha, jaka młoda byłam!) nauczyłam się jeździć na nartach. Dzisiaj twierdzę, że jeżdżę „mniej więcej”, ale stoję, a nawet się ślizgam. A pierwszy raz pamiętam do dziś. Dwie deski pod stopami, a każda noga pojechała w inną stronę. Nie miałam pojęcia jak to kontrolować, a co dopiero zgrać ze sobą i wykorzystać dla przyjemności. Po dwóch pierwszych wyjściach na oślą łączkę nie mogłam usiąść na tyłku, nie mogłam sobie znaleźć dogodnej pozycji, siniak na siniaku. Gleba za glebą. Jakoś wtedy nie było mi wstyd. Uparłam się. Może stałam już na rzęsach, może nawet pomachałam dupą, ale coś tam się w końcu nauczyłam. Nawet z Golgoty zjeżdżałam, ha! Dziś, po latach przerwy czas się douczyć, nie kiedyś –a najbliższej zimy. Zwłaszcza po to, aby lepiej szusować na skiturach w Beskidach.
Z rowerem jak z nartami? Jak się nie przewrócisz…
I jakoś później butnie i zuchwale pomyślałam, że skoro z dwiema deskami dałam radę, to może z dwoma kółkami też sobie poradzę! Nic prostszego. Siadasz i jedziesz. No tak, jak złapiesz równowagę, oczywiście.
Czasem śni mi się, że jadę na rowerze. Tak normalnie, na dwóch kółkach. Siedzę sobie i jadę. I się nie przewracam. I wiem jak to działa i na czym polega. A przecież nie wiem! Zanim zaczęłam biegać, dawno, dawno temu, miałam takie sny jak z bajki. Że biegnę, biegnę, biegnę i jak samolot na pasie startowym, na końcu jakiegoś odcinka odrywam się od ziemi i lecę. Latać nie potrzebuję, biegam już prawie 10 lat. A gdy o tym śniłam, to biegania, ruchu i aktywności wszelakiej, nienawidziłam.
Po co mi ten rower?!
Jak nie biegam to maszeruję, chodzę po górach. Wiele, wiele kilometrów. Kiedy zaczęłam biegać, to odkryłam, że w tym samym czasie mogę przemierzyć nawet dwa razy więcej kilometrów. W dwie godziny to ja i pół mojego miasta oblecę.
Z tym rowerem jakoś wciąż nie jest mi po drodze. No bo jak mam się nauczyć jak nie mam na czym. Mam 158 cm wzrostu, musiałabym mieć rower w wersji młodzieżowej. Tak, żeby w każdej chwili wylądować stopami na ziemi – tak sobie wymyśliłam. Piotra rower jest tak wysoki, że nawet przez ramę nie przeskoczę. Rowery miejskie, ok były. Tylko gdzie się z nim schować? Wiecie, tak, żeby nikt nie widział. Bo mi wstyd. Bo przecież wszyscy będą się śmieli ze mnie. No przecież całe moje miasto czyha wręcz, aż wyjdę z domu i zacznę się uczyć jeździć na rowerze. Boki zrywać! Z poważnej, dorosłej kobiety. Przecież to już nie wypada przewracać się jak dzieciak, chwiać, upadać. Przecież nawet ten trzy latek z sąsiedniej klatki w bloku pomyka na dwóch kółkach, jakby nic innego w życiu nie robił.
A ja? Zupełnie nie wiem jak się do tego zabrać!
Wiecie co najbardziej kocham w bieganiu? Wolność! Wiecie, co przekonało mnie, że nie kiedyś (czyli tak naprawdę nigdy) tylko już, teraz, natychmiast? Epidemia. Zakazy. Biegać czy nie biegać? A co z rowerzystami? Piotr jeździł do pracy rowerem i sobie to chwali. A ja lubię ruch. Nie rozumiecie jeszcze? Mam do pracy 30 km w jedną stronę. Razy dwa to 60. Prosta matematyka. I mogłabym wsiąść na rower i pojechać do pracy rowerem. Nawet prysznic mam gdzie wziąć. Ciuszki zostawić. Ale nie mogę, bo NIE UMIEM JEŹDZIĆ NA ROWERZE.
Tak dalej być nie może!
Nie wiem, czy na tym świecie są jeszcze dorośli ludzie, którzy nie ogarniają dwóch kółek. A może ktoś jest i się nauczył? Jak? Poproszę o dobre rady.
Zaczynam projekt ASIAPROSTO NA ROWER! Postanowiłam podejść do tematu podstępem. Kupię sobie rower. Proste, prawda. Wybiorę i kupię, dokładnie taki jak mi się spodoba, idealny do mojego wzrostu i pasujący do moich potrzeb. A potem wyjdę z nim na pole (nie na dwór, tylko na pole) i „rozkminię” o co chodzi. I pojadę prosto przed siebie. A po drodze opiszę, bo może jeszcze ktoś się wstydzi, bo może jeszcze ktoś chciałby, ale nie wie jak zacząć – też jeszcze nie wiem, chciałby, ale się boi.
Zasady są proste. Ja będę szczera, jak zwykle. Na hejt nie ma tu miejsca. Na dobre rady, wsparcie, lekcje w terenie – jak najbardziej. A teraz – idę wybrać rower. Chwilę to potrwa. Dam znać 😊
Masz jeszcze chwilę?
Poznaj moje podróżnicze marzenia.
Ta CHWILA trwała jednak nieco dłużej niż planowałam. Ponad rok!
Zanim się tam przeniesiesz KONIECZNIE przeczytaj komentarze pod tym tekstem Kilkadziesiąt dziewczyn, pań, kobiet też zdecydowało się nauczyć jeździć na rowerze. Ich komentarze były dla mnie bardzo ważne.
A teraz TEKST NUMER 2 – tekst, który napisałam 3 miesiące później i był sumą moich niepowodzeń.
Dopiero rok później – 15 lipca 2021 roku POJECHAŁAM!
10 sierpnia 2023 at 19:41
Jeżeli o mnie chodzi to po 30 latach przerwy wsiadłam poraz pierwszy na rower. Bujałam się, przewracałam ale szybko nauczyłam się ponownie jeździć. Później nie miałam czasu, nie było jak, po pracy nie chciało mi się i rower poszedł do garażu. Rok temu kupiłam nowy rower i teraz albo śpię albo pogoda przeszkadza, albo mi się nie chce, dzień mija, rower stoi, powietrze z opon schodzi. Do sklepu jeżdżę samochodem i zazdrość mnie zżera jak patrzę jak ludzie śmigają na rowerach po wsi. A ja coraz bardziej się boję roweru. Nie wiem czy się jeszcze nauczę. Beata (58).
14 sierpnia 2023 at 18:23
Nauczysz się! Tylko nie zwlekaj. Przygotuj rower, znajdź sobie spokojne miejsce i próbuj! Dasz radę 🙂
30 lipca 2023 at 13:18
Dokładnie miesiąc temu kupiłam rower. 158 wzrost, 94 waga i 46 w dowodzie. Dziś zrobiłam 2 h przejażdżki po ścieżkach rowerowych i jestem z siebie niesamowicie dumna! Jeżdżę co najmniej 4 x w tygodniu ok. godzinę. Co mi pomogło: ścieżki rowerowe (boję się jechać po ulicy); poranne przejażdżki, gdy nie ma ruchu; przerwy nie dłuższe niż jeden dzień – im częściej jeżdżę, tym łatwiej moje ciało zapamiętuje nowe umiejętności (np. skręcanie); jedna umiejętność na raz – gdy czegoś nie umiałam, to schodziłam z roweru i „na piechotę” zawracałam/skręcałam/przechodziłam w miejscach, gdzie bałam się jechać. Za każdym razem jednak starałam się zrobić coś, czego nie robiłam dotąd: pojechać dalej niż wczoraj, pojechać inną ścieżką, skręcić itd. Bałam się, ale i tak jechałam 🙂 Filmy o nauce jazdy, o działaniu roweru. Wg filmików podpompowałam koła, ustawiłam kierownicę i siodełko do wysokości dla mnie wygodnych 🙂 Dziś żałuję, że nie kupiłam roweru szybciej 🙂
30 lipca 2023 at 21:03
Cześć Moniko 🙂 Bardzo się cieszę! I jestem z Ciebie dumna!
Wszystko co napisałaś to prawda! Na początku jeździłam codziennie, ucząc się kolejnych drobnych elementów. Dla jednych drobnych, dla mnie to był wielki postęp. Dzisiaj, dokładnie 2 lata po tym jak nauczyłam się jeździć, jeżdżę na rowerze do pracy. Jeżdżę i ścieżkami rowerowymi i po ulicach. To też przyjdzie z czasem! I z kolejnych rzeczy będziesz dumna! Nauczysz się sygnalizować skręcanie, pojedziesz trzymając kierownicę jedną ręką, przejedziesz pierwsze 50 km za jednym razem. Najlepsze właśnie przed Tobą i życzę Ci przyjemnej jazdy! Brawo i gratulacje dla Ciebie!
24 czerwca 2023 at 14:36
Dziś zamówiłam rower miejski, dojdzie za 3 dni. Śliczny i taki jak chciałam, o wymiarach takich, żebym nie majtała nogami w powietrzu, bo też jestem niska (158). Mam 46 lat.
W dzieciństwie nauczyłam się jeździć, ale po rowerze komunijnym już nie miałam okazji/chęci/motywacji.
W zeszłym roku wsiadłam na rower córki, sprawdzając czy prawdą jest, że się tego nie zapomina. Pojechałam, ale chwiałam się. Trudno mi było wsiadać i zsiadać. Skręcanie, wymijanie innych itd. – to przede mna 🙂
Mam nadzieję, że rower, który zamówiłam będzie ok dla mnie, bo córki (dorosłej) jest dla mnie trochę za wysoki. Chcę poczuć wiatr, jeździć rekreacyjnie po ścieżkach leśnych.
Dobrze rozumiem ten wstyd, że sąsiedzi zobaczą, że obcy będą oceniać.
Ale jestem na takim etapie życia, że się już tak nie przejmuję. A Wasze historie tylko potwierdziły, że to tylko siedzi w głowie. Podchodzę do sprawy tak: jak zacznę dobrze jeździć i będzie fajnie, to wygram. Jak się nie powiedzie, to najwyżej odsprzedam rower i poszukam czegoś innego. Też nie dramat 🙂
Trzymajcie kciuki!
27 czerwca 2023 at 21:00
Wierzę, że Ci się uda, a każdego dnia będziesz jeździć lepiej i pewniej! Rower chyba właśnie dotarł, więc koniecznie daj znać. Trzymam kciuki! I popatrz, mamy prawie tyle samo lat i ten sam wzrost! A ja za dwa tygodnie będę świętować drugie urodziny rowerzystki. I dzisiaj jeżdżę do pracy na rowerze, a chciałam się tylko nauczyć jeździć! Powodzenia! I nie ma sensu się przejmować, tym co myślą i mówią inni. Nie mam na to czasu 😀
4 maja 2023 at 11:58
Mam 51 lat… nie umiem jeździć ani na rowerze ani samochodem. Koszmar… nie mnie kto nauczyc
17 maja 2023 at 20:17
Aneta, spróbuj sama. Obniż siodełko, odkręć pedały i próbuj jak na chodziku dla dzieci. Pozwoli Ci to złapać równowagę. Później z delikatnej górki, zjeżdżaj i hamuj delikatnie. A dopiero potem z pedałami z tej górki. Ważne, żebyś umiała się zatrzymać!
28 czerwca 2022 at 10:58
Witam wszystkich szukałem i trafiłem bloga, Pani Joanno dobrze za Pani wlewa pogody do NAS chcących uczyć się jazdy na rowerze jestem facetem 40 l dużym hihi 😁 powoli szukam roweru i chce nauczyć się jeździć tak czemu by być wolnym i CORAZ BARDZIEJ WIDZĘ ŻE NIE TRZEBA SIĘ WSTYDZIĆ INNYCH.
Jak będzie kupiony rower zamieszczę link i podam jak z lekcjami ,czas i warto być upartym jeśli chodzi o to co chcemy uzyskać.
P.S warto pielęgnować Dziecko wtedy jesteśmy młodzi 😁
Dziewczyny, Chłopaki dam znać 😁
28 czerwca 2022 at 12:42
Cześć 🙂 bardzo się cieszę, że do nas dołączyłeś. I z całego serca życzę Ci powodzenia w nauce jazdy na rowerze 🚴
O wstydzie pisałam już, to w sumie najważniejsza nauka jaka płynie z tej lekcji. Nie mamy się czego wstydzić.
A nawet przeciwnie! Dla mnie to powód do dumy, przełamałam się, zapomniałam o wstydzie i za kilka tygodni będzie rok jak jeżdżę na rowerze.
Tak, jestem z siebie dumna!
Teraz jest Twój czas! 😀 Czekam na wiadomości, a na blogu znajdziesz kilka tekstów na temat nauki jazdy na rowerze dla dorosłych. Mam nadzieję, że Ci pomogą! Powodzenia!
I jeszcze w temacie dziecka, tak pielęgnuj tę dziecięcą radość w sobie. Ile razy jadę na rowerze tyle razy mam z tego wielką frajdę! 🤣😂
20 czerwca 2022 at 11:01
wow, wpisałam całkiem z głupa jazda na rowerze dla dorosłych z ciekawości 🙂 Mam podobnie jak większość z Was z tym, że skończyłam już 40 lat 🙂 Z 7 lat temu na urodziny dostałam przepiękny miejski rower. wspaniały oprócz tego, że: totalnie za ciężki i za duży – mojemu chłopakowi nie przyszło do głowy, że jestem od niego dużo mniejsza i lżejsza ;P no i nie śmigam na wszystkim co się rusza i zarzucam nogę nad siodełko już w biegu. No i zaczęło się próbowanie, męczenie się, słuchanie, że mniejsze ode mnie jeżdżą na takich rowerach i dają radę etc. Myślałam, że oszaleję z tym rowerem i chciało mi się próbować co raz mniej. Ostatecznie sprzedałam i kupiiliśmy nowy, dużo mniejszy, dużo lżejszy, bardziej dla mnie, chociaż wciąż – któraś z Was o tym pisała – komfortem jazdy byłoby dla mnie mieć opcje siedząc na siodełku oprzeć się stopami na asfalcie, żeby rower w kryzysowej sytuacji opanować. Tu dotykałam tylko czubkami palców. Ale ok, w trwodze, bo w trwodze udało mi się jako tako przejeździć część lata chociaż stresowało mnie wszystko: ludzie, inne rowery, ostre zakręty, słupki, zatrzymywanie, ruszanie. Ale te momenty kiedy jedziesz prostą drogą bez przeszkód i wiatr we włosach – bezcenne. No i ciach – 500 metrów od bloku złamałam na rowerze łokieć. Operacja i te sprawy. Możecie sobie wyobrazić. Dwa lata minęły. Wczoraj wyciągnełam rower pod blok, żeby stwierdzić, że dalej nie umiem zawracać i czuję się mega niepewnie. Wspomnienie łokcia nie dodaje animuszu. Nabiłam kolejnego siniaka. Zastanawiałam się jaki to wstyd tak nie umieć xD A potem postanowiłam, że przyjadę nim dzisiaj do pracy i… jestem 🙂 Uf;P Uznałam, że wsadzam te wszystkie bzdury w buty i zatrzymuję się choćbym miała prowadzić rower co sto metrów jak mi się nie będzie na drodze podobało ale jadę. Przypomniałam sobie jak uczyłam się jezdzić samochodem i najpierw ze strachu codziennie rano lądowałam w kiblu zanim opanowałam jedną jedyną trasę z domu do pracy, a potem powoli „poszerzałam” swoje możliwości. Taki mam plan i teraz 🙂
20 czerwca 2022 at 16:30
Agata, zapomnij proszę o wstydzie! Nie masz powodów do wstydu. Bardzo dobra metoda, ja nadal tak robię, jak nie jestem siebie pewna albo uważam, że to za trudne. Czyli zsiadam i przeprowadzam siebie i rower. A trenować to co chcesz wyćwiczyć polecam w komfortowych dla Ciebie warunkach. Jakiś plac, parking… I jest tak jak piszesz, kurs prawa jazdy to początek, później i tak trzeba się nauczyć jeździć. Życzę Ci wiatru we włosach i radości z jazdy na rowerze!
23 maja 2022 at 08:54
Ja również zaczynam naukę jazdy w późnym wieku (33 lata) – przełamałam się dzięki mojemu wspaniałemu chłopakowi i wczoraj po raz pierwszy naprawdę pojechałam 🙂
I tak się zastanawiam – w społeczeństwie jest wiele tematów „niegdyś tabu, dziś normalnych”, co do których nikt jakoś nie ma wątpliwości, że to nie jest czyjaś wina i nie ma się z czego śmiać – lęk wysokości chociażby. A jakoś w przypadku późnej nauki jazdy reakcja jest przeważnie jedna: „Haha, jak to możliwe, że w tym wieku jeszcze nie umiesz!?” No nie umiem i co?
Z tą umiejętnością nikt się nie rodzi. A życie może ułożyć się różnie – może być bieda w domu, można nie dostać roweru na Komunię lub trafić na tragicznego nauczyciela i wcześnie się zrazić. I kiedy chce się to w końcu zmienić, często najsilniejszą blokadą jest ten cholerny wstyd, który dodatkowo jest podsycany przez takie reakcje i sprowadza wiarę w zmianę do poziomu podłogi.
Ludzie, dorośli chodzą nawet na lekcje baletu i nikt nie robi z tego wielkiego halo! Czemu jest tak trudno przyjąć do wiadomości, że dorośli nierowerowi też są i zamiast wyśmiewać, można by po prostu wspierać ich w rozwoju, zachęcać do nauki? A o żadnych kursach, regularnych lekcjach dla początkujących dorosłych jakoś nie słyszałam. Może warto coś takiego zorganizować?
Pozdrawiam wszystkich późnorowerowych i życzę szerokich dróg dla Waszych jednośladów!
23 maja 2022 at 13:26
Sylwia, fantastycznie że pojechałaś! 😄 Ależ to jest radość, prawda?
Zgadzam się z Tobą, ludzie często się dziwią, patrzą swoją miarą, bo mieli i rower i nauczyciela i inne sprzyjające okoliczności. My stwarzamy je sobie teraz, i rower i nauczyciela i sprzyjające okoliczności.
Taka przestrzeń, także fizyczna, gdzie można by się bezpiecznie, komfortowo i we własnym gronie uczyć to świetny pomysł.
Życzę Ci wielu pięknych wycieczek 😀 Najlepsze właśnie przed Tobą. Daj znać jak Ci się podoba nowa aktywność. Serdecznie pozdrawiam.
26 kwietnia 2022 at 11:33
Ostatnio poprosiłam mojego męża o to by nauczył mnie jeździć… 20 lat od dostania roweru na komunię – czyli całe życie nie jeździłam…. Zgodził się, pojechaliśmy do parku, tego dnia akurat najbardziej zatłoczonego 😀 wzięliśmy pierwszy lepszy rower miejski verturillo się teraz rozstawia i początek był tak, że nie mogłam się doczekać aż wsiądę na rower… Koniec taki, że miałam go dość 🙂 ciągłe narzekanie „a czemu ten rower taki wielki?, czy on musi być taki ciężki? nie da się prosto jechać….” ile mój mąż miał zabawy.. ale efekt?? im większa prędkość tym lepiej mi szło:) czego nie potrafię: – wsiadać na rower, bo on się ciągle przechyla…, – jeździć prosto, płynnie, – utrzymać równowagi no i w ogóle – jeździć :D:D … Ale to co wiem, to to, że nie mogę się poddawać, przejmować tym, że ludzie się śmieją, bać upadku (a upadłam raz )… szerokości i dobrego wiatru 🙂
26 kwietnia 2022 at 14:44
A niech się śmieją, co Ci tam! Rób swoje. Dzisiaj łatwo mi to powiedzieć, bo już jeżdżę, ale właśnie tego bałam się na początku. Co inni sobie pomyślą… Upadłam dotąd raz, spektakularnie, już jak jeździłam samodzielnie i po mieście. Na szczęście miałam kask. A siniaki, zadrapania… Zagoją się! Teraz jeżdżę na rowerze do pracy! Powodzenia 😄
18 marca 2022 at 10:37
Cześć Wszystkim,
Mam 36 lat i jutro jadę na moją pierwszą przejażdżkę hmm mocno powiedziane. Ostatni raz siedziałam na rowerze jak miałam 7 lat i jeszcze hamulec był w pedałach. Po nocach mi się śni jak jeżdżę na rowerze. Kilka lat temu jak wsiadłam na rower i szybciej zsiadałam niż wsiadałam. Teraz jestem tak przerażona i zawstydzona, że stara babka, a nie umie jeździć na rowerze…. Asiu oraz wszystkie z Was Kobietki, dodałyście mi otuchy, nadziei i wiary, że wszystko się da, bez względu na wiek. 🙂
Kochane, życzę Wam owocnej nauki bez siniaków.
Trzymajcie za mnie kciuki jutro. 😉
18 marca 2022 at 20:34
Kasiu, oczywiście, że się da! A przede wszystkim to Ty dasz radę 🙂 Zostaw wstyd w domu! W piwnicy najlepiej. Niech tam siedzi, a Ty wróć na rower i baw się dobrze! Siniaki noś z dumą! Bo będą, ale co tam, zagoją się i za każdym razem będzie ich mniej! Ja już od kilku tygodni przebierałam nogami wypatrując wiosny. Właśnie wróciłam z rowerowej przejażdżki. I rok temu bym w to nie uwierzyła, ale od przyszłego tygodnia będę dojeżdżać do pracy na rowerze! Kasiu, powodzenia! Proszę – zapomnij o wstydzie i nie poddawaj się. I odezwij jeszcze 🙂
27 sierpnia 2021 at 19:34
Jest tu ktoś z Poznania? Mam 28 lat i chciałabym żeby ktoś mi pomógł się nauczyć jeździć 🙁
5 lipca 2021 at 01:48
A, i jeszcze jedno. Nastawienie psychiczne staram się wzmocnic zastanawiając się co najgorszego jeśli chodzi o obciach może się stać. Powiedzmy, że podchodzi do Was ktoś znajomy lub obcy z dziwna mina, może ironiczna, jak taka nieprzyjemna koleżanka która była wredna w podstawówce i mówi „co robisz z tym rowerem, czemu tak dziwnie się chwiejesz? Nie możesz po prostu pojechać? ” A ja mówię na to „a na co Ci to wygląda? Uczę się jeździć na rowerze. Nie nauczyłam się wcześniej to robię to teraz kiedy mogę.” I staram się mówić o tym ludziom i serio, jak się ten mroczny sekret odtajni to się okazuje ze nikt nie śmieje się ze mnie tylko raczej ludzie dają mi rady co i jak.
5 lipca 2021 at 13:25
Dziękuję Ci za te słowa! Moje trzy próby na trzech różnych rowerach okazały się nieudane. Za mały, za ciężki, za duży… Prawie się poddałam. Dzisiaj jadę do sklepu, po swój własny rower, tak jak napisałaś – taki, żebym nie porzuciła celu! I taki dla mnie, nie używany, po kimś 🙂
5 lipca 2021 at 01:42
Hej, ja kilka dni temu kupiłam sobie rower i wsiadlam na niego po wielu wielu latach. Mam 33 lata. Trzeba powiedzieć, że mam o tyle lepiej że jeżdżę tzn. utrzymuję równowagę, ale boję się prędkości i przeszkód typu człowiek czy słupki czy wąskiej drogi 🙈. Jestem na etapie życia, kiedy trochę się wstydzę ale mam w D. W sklepie rowerowym do którego poszłam powiedziałam panu jaka jest sytuacja. Wcale się nie zdziwił. Jego najstarsza klientka która miała taki problem była powyżej 50 i po 1,5 miesiąca jeździła. Wg mnie są trzy
istotne kwestie. Przełamanie wstydu przed obciachem (nie pozwala ćwiczyć), znalezienie miejsca gdzie czujemy się na luzie typu duży opuszczony parking, oraz odpowiedni sprzęt. Podobnie jak Przedmówczynie chciałam kupić jakiś rower na początek typu używany tani, albo ćwiczyc na miejskim. Zaczęłam od scenariusza 1 i była to kompletna porażka, rower byl za duży
, za ciężki, uszkodzony i źle wyważony, a ja nie umiałam ho opanować. Potem bardzo długo pretekstem było wybieranie sprzętu. W końcu poszłam do tego sklepu rowerowego, zapytalam o „rower dla łamagi”, pan mi coś tam pokazał ale było to kompletnie nie to czego szukam, więc przymierzyłam się z kilkoma modelami. Wybrałam piękny 😍 rower miejski który wydał mi się wygodny i z opcją mocnego obniżenia siedzenia. Prosty, trzy przerzutki, taki na którym będzie mi przyjemnie jeździć i na tyle drogi, żeby wyrzuty sumienia nie pozwoliły mi spać w nocy gdybym chciała zrezygnować z wyzwania. Wg mnie sprzęt ma ogromne znaczenie i warto zainwestować w rower ze średniej półki, niekoniecznie jakiś przedpotopowy wyjeżdżony model za 100 zł pomoże w niezrażeniu się do jazdy.
26 czerwca 2021 at 20:51
Dziewczyny, nawet nie wiecie jak się cieszę, że znalazłam tą stronę. Myślałam, że tylko ja jestem taką niedojdą, co na rowerze jeździć nie potrafi… Ale tak sobie myślę, że to nie nasza wina, że nikt nas nie miał czasu/nie mógł/nie chciał nauczyć jeździć na rowerze. Dlatego nie ma co się wstydzić. Czytając Wasze komentarze i dostrzegając ekscytację po każdym małym sukcesie nabrałam motywacji i poprosiłam babcię mojego faceta aby pożyczyła mi swój rower na próbę. Boję się jak cholera, chociaż do 30 jeszcze 5 lat to i tak czuję się jak stara niedorajda przy tych małych brzdącach pomykających na rowerkach raz po raz.
Ale chciałabym móc poczuć wiatr we włosach i nie musieć tłuc się cały czas komunikacją miejską. Poczuć trochę wolności i dumy z siebie, że wypełniłam dziurę, którą zostawili po sobie moi rodzice i to sama. Bo brak tej umiejętności zawsze bardzo odczuwałam jako namacalny dowód braku ich troski, szczególnie gdy patrzyłam na rodziców moich koleżanek gdy uczyli je wsiadać na rower. Podchodzę do tego dość emocjonalnie.
Jutro pierwsza próba… Trzymajcie kciuki.
1 lipca 2021 at 23:37
Daj znać jak poszło 🙂
1 czerwca 2021 at 22:43
Właśnie znalazłam ten wpis. W tym roku skończyłam 30 lat i też nie umiem jeździć na rowerze. W końcu postanowiłam, że kupię taki, jaki mi się podoba, kask i ruszę 🙂 dziś kurier przyniósł rower. Pierwsza próba poszła słabo. Pojechałam kilka metrów, ale przeraża mnie prędkość i to, że nie umiem nad tym rowerem zapanować. Ale damy radę, dziewczyny! 🙂
2 czerwca 2021 at 04:37
Tak, prędkość też mnie przeraża, jak kiedyś gdy uczylam się jeździć samochodem. Jak sobie radzisz z ruszaniem? Bo ja nie mogę załapać tego początku 🙈 Powodzenia!
1 lipca 2021 at 23:36
Właśnie prędkość jest największym sprzymierzeńcem 🙂 Ja podglądałam moją 2-letnią córeczkę jak się uczyła na biegówce i wieczorami na moim rowerze robiłam to co podpatrzyłam u niej w dzień.
1. Uwierz, że Ci się uda 😀
2. Musisz mieć prędkość, żeby się nie przewracać
3. Nie bój się porażek. Jak spadniesz, to otrzep kolana i wsiadaj z powrotem 😉
31 maja 2021 at 09:02
Nie poddawaj się.
Ja mam 40lat i właśnie się uczę. Nogi obite, ale mam takie marzenie, że pojadę na wycieczkę z moją córką. W ubiegłym roku dostałam od niej rysunek – mama na rowerze, to się popłakałam. Strasznie się tego wstydzę.
Jak byłam dzieckiem, to rodzice nie chcieli kupić mi roweru. A potem to wstyd był silniejszy niż chęć.
Teraz po dwóch próbach jadę, ale jeszcze nie trzymam lini. Nie potrafię zawracać. Ale mam takie postanowienie, żeby za miesiąc jeździć.
Także głową do góry 😀
Nie jesteś sama.
Pozdrawiam
31 maja 2021 at 10:42
Dziękuję za słowa wsparcia! Może jednak ja jestem jakiś pozbawiony zmysłu równowagi egzemplarz…
26 maja 2021 at 23:02
Asiu jak tam? Pogoda nam się wreszcie poprawiła 🙂 Ćwiczysz coś? 🙂 Zdecydowałaś się na kupno roweru? Pisz co u Ciebie, bo bardzo Ci kibicuję (pewnie nie tylko ja).
Pozdrawiam 🙂
28 maja 2021 at 18:36
Wstyd się przyznać. Ale trzeba. Nie ćwiczę. Kiepsko u mnie ostatnio z wiarą w siebie, a już to, że się nauczę… to dno. Aktualnie jestem jak kiepska baletnica, ten rower nie, tamten nie, ten za mały, ten za ciężki, ten za różowy 😉 Tylko za dzieciakami pomykającymi na rowerkach się oglądam. I nie chodzi o dzieci.
5 maja 2021 at 23:35
Aha, żeby nie było niedomówień – sama mam jeszcze dużo nauki przed sobą 😉 Jak na razie ruszam, jadę, zatrzymuję się… Ale to skręcanie to jakaś masakra 😛 Za każdym razem boję się że spadnę z roweru… No ale tego też się kiedyś nauczę 😉
Czytałam na jakimś forum, żeby nie usztywniać ramion i wydaje mi się, że jak już stres mi trochę opadnie i te ramiona nie będą takie spięte, to i to skręcanie opanuję jakoś.
Tymczasem patrzę na deszcz za oknem i żal mi, że znów dzisiaj nie pojeżdżę :/
4 maja 2021 at 19:42
Hej, trafiłam dziś na Twojego bloga bo mam mega dola właśnie z powodu braku umiejętności jazdy na rowerze 🙁 ja za dziecka tak i teraz nie na kto mnie nauczyć jeździć a już jestem grubo po 20… 🙁 jak złapać motywację?
4 maja 2021 at 20:22
Asiu, moja imienniczko 🙂 Najważniejsze to czy chcesz się nauczyć i po co. Bez tej umiejętności da się żyć. Ja jestem od Ciebie ponad dwa razy starsza, ale jednak się uparłam i nie poddam. Zaraz podejmę kolejną próbę, bo żeby jechać to muszę jeszcze umieć ruszać, skręcać i hamować. Rower da mi wolność i okazję, by łatwiej dotrzeć gdzie tylko chcę. Powodzenia i daj znać jak Ci idzie. Znajdź tylko rower dla Ciebie idealny do nauki. Nie przejmuj się siniakami i nieudanymi próbami. A już zupełnie nie myśl co inni myślą. Ich problem!
5 maja 2021 at 23:26
Kochana nie musisz się oglądać na nikogo. Dasz sobie radę nawet sama 🙂 Dla mnie to, że tym razem uczyłam się sama, działało bardzo uspokajająco. Jakbym była z kimś, to bym się na pewno bardziej stresowała i spinała, że „co będzie, jeśli się nie uda” i „co sobie o mnie pomyślą”. A tak – poszłam sama i jak mi coś nie wychodziło to po prostu próbowałam jeszcze raz 🙂
Uwierz w siebie i w to, że Ci się uda, bo to jest połowa sukcesu 🙂
30 kwietnia 2021 at 18:47
Cześć! Jak się cieszcie ze trafiłam na Twój tekst! Widać ze nie jestem sama 😊 Mam dokładnie taką samą historie jak Ty 🙈 wprawdzie umiem jechać ale wsiadanie, schodzenie i skręcanie to jakaś masakra 🙈 dzisiaj kupiłam pierwszy rower i już zaliczyłam 2 upadki 😔 liczę, ze teraz będzie już tylko lepiej 😉 Trzymam kciuki za Ciebie i nie można się poddawać 👍
4 maja 2021 at 20:22
Nie zamierzam się poddać! Zamierzam znowu spróbować. Daj znać jak Ci idzie!
29 kwietnia 2021 at 00:34
Kochani muszę się z Wami podzielić swoją historią 🙂
Ja też należę do grona osób, którym nie było dane w dzieciństwie nauczyć się jeździć na rowerze. I też całe życie zmagałam się z wewnętrznym poczuciem wstydu z tego powodu. Oprócz moich rodziców i rodzeństwa o tej „strasznej tajemnicy” nie wiedział nikt. Nawet mój wspaniały i wspierający mąż nigdy nie został wtajemniczony, bo „to wstyd przecież”. I nagle tuż przed moimi 35 urodzinami zapytał mnie czy chcę rower na urodziny. W sumie mogłam łatwo się wykręcić milionem wymówek, ale pomyślałam sobie o mojej dwuletniej córci, która właśnie rozpoczyna przygodę z biegówką. Za rok lub dwa przesiądzie się pewnie na rower z pedałami, zaprosi na wspólną wycieczkę i co jej wtedy powiem? Także zmotywowałam się do przełamania drzemiących w sobie od prawie 30 lat strachów. Przystałam na pomysł Męża i… Klamka zapadła 😉 Po paru dniach w drzwiach zjawił się kurier z moim nowym rowerem. Mąż oczywiście nadal nie świadom niczego naciskał, żebym przejechała się i sprawdziła nowe cacko. Ale przecież nie umiem :O Jak mu to powiedzieć po tylu latach związku (i omijania tematu roweru)? Miałam już w zanadrzu plan, że nauczę się wieczorem, jak mąż będzie kładł córkę spać. Wcześniej przygotowałam się merytorycznie, obczytałam na różnych forach, naoglądałam filmów na yt (najbardziej mi pomógł ten film – zawiera wszystko co trzeba wiedzieć moim zdaniem:
https://youtu.be/GyLlw1CgXf8).
I jak tylko zrobiło się na tyle ciemno na ulicach, żeby nikt nie widział tego „spektaklu” wzięłam mój prezent z garażu i poszłam na uliczki mojego osiedla. Po około 20 minutach udało się 🙂 Wyczułam równowagę, załapałam pedałowanie i pojechałam 😀 Czyli naprawdę to możliwe 😀 JA to zrobiłam 😀 Cieszyłam się z tego jak dziecko, jechałam z uśmiechem od ucha do ucha 😀 Hmmm, czyli w sumie wynika z tego, że w dzieciństwie bliscy mi dorośli nie byli w stanie poświęcić nawet tych 20 minut żebym załapała…:( Ale nieważne to. Ważne że przełamałam skrywany przez lata strach i spróbowałam 🙂 Pierwszego wieczoru przejechałam nawet 1km bez zatrzymywania 🙂
Dzisiaj lekcja nr 2, znów pod osłoną nocy 😉 Zrobiłam 8km 😀 Ze 3 razy poczułam się na tyle niepewnie, że musiałam wyhamować do 0 i zejść z roweru, by ochłonąć, ale mimo to jest progres 🙂 Czuję się wspaniale 😀 I choć wiem, że jeszcze długa droga przede mną (bo samo wyobrażenie sobie jadących innych użytkowników drogi napawa mnie lękiem), to jestem bardzo zadowolona z tego, że odważyłam się spróbować 🙂
Wszystkim Wam życzę wiary w sukces, bo to jest najważniejsze w osiągnięciu celu 🙂
4 maja 2021 at 20:25
Dziękuję! Jesteś niesamowita! Gratulacje! Idę w Twoje ślady. Dziękuję za link do filmu, mam nadzieję, że i teraz zrozumiem. Na jakim rowerze uczysz się jeździć? Mam wrażenie, że ten co mam mi nie pasuje, a te miejskie są zbyt duże i za ciężkie dla mnie.
5 maja 2021 at 23:21
Mąż wybrał mi Krossa, konkretnie ten
https://kross.eu/pl/rowery/turystyczne/cross/evado-2-0-damski-czarny-mietowy-polysk
I chyba wykupiliśmy ostatni, bo widzę, że nie ma na stanie już :/ Ale może na innych stronach gdzieś znajdziesz.
Moim zdaniem, jeśli oczywiście możesz, to warto zainwestować w nowy. Albo jeśli już używany, to taki „nowego typu”, a nie jakiś stary sprzed 20 lat.
Wydaje mi się że jest przeskok technologiczny i te nowe rowery po prostu są łatwiejsze do opanowania. Piszę wydaje mi się, bo moje wspomnienia z nauki prawie 30 lat temu są bardzo mgliste 😉
To chyba trochę tak jak z jazdą na nartach – ja uczyłam się jako dziecko na takich „prostych deskach” i średnio mi to szło. A że średnio szło, to nie zapałałam do nart wielką miłością. Z tego powodu miałam długą przerwę (ponad 10 lat) a później kupiłam carvingi. I nagle się okazało, że narciarstwo potrafi być bardzo przyjemne 😉
10 marca 2021 at 00:57
Cześć, nie ma co się wstydzić. Ja w wieku 33 lat pierwszy raz stanęłam na desce snowboardowej i wtedy też myślałam że wszyscy będą się śmiać. Poza tym do dziś nie potrafię pływać a moja córka w wieku dopiero 13 lat nauczyła się jeździć na rowerze. Wcześniej się bała. Ja jej nie zmuszałam aż doszłyśmy do takiego momentu, że sama poprosiła bym jej kupiła rower bo chce się nauczyć. Załapała po 20 minutach. Teraz możemy w końcu razem korzystać z dobrodziejstw dwóch kółek. ❤️ Życzę wytrwałości i udanego pierwszego pedałowania. Trzymam kciuki. 👍
8 marca 2021 at 21:55
Witajcie. Trafiłam na tego bloga, bo szukałam w necie, jak nauczyć się jeździć na rowerze. Dzisiaj mąż mi kupił rower! Jutro odbieram go ze sklepu… no i nie mam wyjścia, muszę nauczyć się jeździć. Mam 55 lat….. Czytałam wasze wypowiedzi i trochę się podbudowałam.
9 marca 2021 at 09:39
Aniu, powiedz jaki rower wybrałaś do nauki? I koniecznie daj znać jak Ci idzie! Powodzenia!
8 września 2020 at 15:25
Ja tez naleze do tego grona nieumiejących jeździć na rowerze. Za młodu sie nie nauczyłam, a teraz paraliżuje mnie wstyd. Mam wrażenie że jak będę się tak przewracać z boku na bok, ja – stara baba, to zrobię z siebie pośmiewisko. Dzisiejsze czasy są takie a nie inne, boje się, że ktoś wyjmie telefon, nagra filmik, a potem będę bić rekordy popularnosci na yt. Wiecie co? Wzielam urlop, specjalnie po to, żeby się pouczyć, kiedy inni są w pracy lub szkole. Mam młodzieżowy rowerek (juz samo to śmiesznie wygląda), ale zależało mi na małym rowerku zeby w razie czego sięgnąć nogami do podłoża. Prowadze ten rowerek w ustronne miejsce (mimo pory dnia na ulicach i tak ktoś się kręci, mniej ludzi, ale jednak) i staram się iść dumnie z podniesioną głową, wmawiając sobie, że inni pewnie myślą że to rowerek dla dziecka. Ja tylko prowadzę rowerek dla dziecka, to nic głupiego, nic śmiesznego – tak sobie to tłumaczę choć juz na tym etapie palę się ze wstydu. Dochodzę w ustronne miejsce i próbuje. O ile jak zjeżdżam z jakiejś górki z nogami okrakiem to balans mi wychodzi całkiem całkiem, to jak tylko probuje położyć nogi na pedały to się przewracam. Jak próbuje z miejsca się odepchnąć, to jak rozpędzam rower prawym pedałem i próbuje dołączyć lewą nogę to przewracam się na lewo, a jak zaczynam od lewej strony i chce dołączyć prawą nogę, to przewracam sie na prawo. Tzn pochylam się, nie przewracam, bo asekuruje się nogą. Boje się upadku. Wróciłam dzisiaj z tej nauki smutna i zażenowana. I zawstydzona. Chyba nigdy nie nauczę się jeździć… 🙁
8 września 2020 at 17:10
Ktoś mi powiedział, i tego będę się trzymać, że wstydzić trzeba się tego gdy robimy jakieś świństwo drugiej osobie. To, że chcesz i próbujesz się czegoś nauczyć to nie jest powód do wstydu. Ale rozumiem, że nie chcesz, by inni z ciekawością się gapili czy komentowali. Też się ukrywam, ale jak opanuję ruszanie to wyjdę z cienia z dumnie podniesioną głową. Życzę Ci powodzenia 😄
8 września 2020 at 17:27
Dziekuje 🙂 może i masz rację z tym świństwem… Ale ja mam strasznie niską samoocenę, a to mi nie ułatwia. Partner się ze mnie śmiał, że już, na pewno, całe miasto tylko czeka, aż wyjdę z rowerkiem żeby mnie podziwiać. Mam wrażenie, że mnie nie rozumie 🙁 Ale gdy dzisiaj wróciłam zasmucona z tej nauki i powiedziałam z czym mam problem, to wreszcie zaproponował, że pojedziemy do lasu za miasto, przymocuje mi kija do roweru i będzie uczyć jak dzieciaczka 😛 a jaka jest Twoja metoda nauki? Jak się do tego zabierasz? Odkręcasz pedały i próbujesz jak rowerek biegowy? Ustawiasz się na szczycie wzniesienia i próbujesz łapać balans zjeżdżając? Po prostu próbujesz ruszać z miejsca i jechać? Ktoś Ci pomaga z kijem z tyłu? A może jeszcze inaczej (jak)? Ja próbowałam wszystkiego wyżej wymienionego za wyjątkiem kija bo to dopiero spróbujemy więc ta metoda przede mną, ale z pozostałych to najwięcej mi chyba dało zjeżdżanie z górki. Nauczyłam się jako tako łapać balans, ale problem mam z pedałami 🙁
9 września 2020 at 06:48
Z czego tu się śmiać?! Ja sobie na taką ewentualność przygotowałam pytanie: a Pani / Pan potrafi biegać / pływać? Ale jak to nie umie?! Ja umiem.
Na szczęście częściej spotykam się że wsparciem i słowami, że coraz lepiej mi idzie.
Mój partner mi pomaga. Udaje mi się ruszyć jak trzyma z tyłu rower, potem już jadę kilkadziesiąt metrów, czasem więcej. Aż się nie przestraszę.
Zaczynał od trzymania kierownicy i biegu obok mnie.
Na szczęście oboje potrafimy biegać 🤣😳 trzymaj się i uwierz w siebie!
9 września 2020 at 17:08
Oj bardzo bym chciała uwierzyć w siebie, ale niestety na to nie ma lekarstwa… 🙁 ale nie o tym chciałam. Udało Ci się dojść do tego etapu bez upadku na rowerze? Czy jest jednak tak jak każdy mówi, że dopóki nie przewrócisz się na rowerze, to nie nauczysz się jeździć…? Cieszę się że robisz postępy, gratulacje 😀 dajesz nadzieję takim jak ja
Ps. Można nie umieć biegać? Jeśli ktoś jest sprawny, umie chodzić o własnych siłach, to biegać automatycznie chyba też potrafi. Może nienajlepiej technicznie, ale potrafi.
16 sierpnia 2020 at 12:45
Dziewczyny! To jakieś zrządzenie losu, że na was trafiłam! Chcąc się przygotować na dzisiejszy sądny dzień z moim chłopakiem, wpisałam w wyszukiwarkę „Jak nauczyć się jeździć na rowerze” i trafiłam tutaj. U mnie historia podobna. Wprawdzie jestem jeszcze przed 30 (we wrześniu skończę 29), ale całe życie cierpiałam z powodu braku umiejętnosci jeżdżenia na rowerze. Powód podobny – brak czasu i/lub odpowiedniej osoby. Mama podobno próbowała mnie uczyć, ale podobno nie mogła mnie utrzymać bo była za ciężka i ponoć nie chciałam pedałować, więc poddała się, tata za to nie miał czasu z powodu pracy. Zmagam się z ogromnym poczuciem nieadekwatności i tego, że coś jest ze mną nie tak, bo przecież próbowano mnie uczyć, ale nie wyszło. Zawsze gdy podejmuje ten temat z rodzicami, dochodzi prawie do awantury, zwalania winy na mnie, że przecież moim rodzicom nikt nie pomagał, nauczyli się „na podwórku” (którego u mnie nie było, ponieważ mieszkaliśmy w domu jednorodzinnym oddzielonym od sąsiadów) i nawet nie pamiętają, kto ich nauczył, a jeżeli tak mi to przeszkadza, to powinnam przestać narzekać i też się nauczyć. Łatwo powiedzieć… Unikam często tematu jeżdżenia na rowerze, wie o tym niewiele osób. Drażni mnie to, że tę umiejętność traktuje się jako oczywistą oczywistość. Myślę, że jeśli się nauczę, uwolnię się od wielu kompleksów, albo przynajmniej zacznę o sobie bardziej pozytywnie myśleć i przełamię się do innych rodzajów sportów. Ogólnie nie jestem super w te klocki, na wuefie zawsze byłam najgorsza, zawsze wybierana jako ostatnia do gier zespołowych itp. Jak dobrze, że jestem już dorosła, bo sama teraz decyduję co i jak robię w wolnym czasie, szczególnie jeśli chodzi o aktywność fizyczną. Będę z wypiekami na twarzy śledzić wasze postępy 🙂 Trzymam kciuki!
16 sierpnia 2020 at 20:13
Justyna, powodzenia! Kompleksy, wstyd… to emocje, które często nam towarzyszą. A czy wszyscy potrafią pływać? Albo biegać? Albo tańczyć? Nie! I jakoś nikt się tego nie wstydzi 🙂
8 września 2020 at 15:32
Ale tak jak powiedziała Justyna, dla ludzi to oczywista oczywistość, że się po prostu umie jeździć na rowerze. Nikt Cię nie pyta, czy umiesz jeździć tylko co najwyżej czy masz rower albo czy jedziesz z nimi na wycieczkę rowerową. To jest powszechna umiejętność. Dlatego jej brak to temat tabu. Ja podobnie jak Justyna sie tego wstydzę! Umiejętność pływania czy tańczenia nie jest tak powszechna i społecznie wymagana a jazda na rowerze owszem
13 sierpnia 2020 at 14:04
Ja mam 36 lat i też postanowiłam się nauczyć. Kupiłam sobie rower młodzieżowy, nie za wysoki, bo mam straszny lęk przed utratą równowagi. Młodzieżowy ma dodatkowy plus – da się do niego dokupić boczne kółeczka, co zresztą zrobiłam. Pierwsze jazdy były na kółeczkach maksymalnie dotykających ziemi, teraz już są trochę podniesione do góry, rowerem coraz bardziej chybocze i rzuca, ale powolutku się uczę. Wam wszystkim też życzę powodzenia w nauce!
15 sierpnia 2020 at 07:13
Cześć 🙂 każda metoda, która Ciebie zaprowadzi do celu jest dobra. Bo skuteczna. O ile mnie udało się załapać równowagę, to jednak nie potrafię ruszyć bez pomocy. Muszę teraz z tym sobie poradzić. Powodzenia! 😀
16 sierpnia 2020 at 12:23
Asiu jak idzie Twoja nauka? I udalo sie?
Ja musze przyznac ze po miesiacu nauki jezdze juz calkiem nieźle, na widok samochodu nie zeskakuje juz z roweru a nauczylam sie jeździc jakis miesiac temu – moj wpis z 12 lipca 2020 at 13:15. Polecam sie uczyc na jakiejs betonowej drodze gdzie ma na samochodow. I najlpeiej samemu. powodzenia 🙂
16 sierpnia 2020 at 20:11
Aniu, załapałam na czym polega trzymanie równowagi, nie wiem jak nauczyć się ruszać samodzielnie, bez wsparcia osoby obok. Jak możesz mi coś podpowiedzieć, to będę bardzo wdzięczna! 🙂 Pozdrawiam 🙂
1 sierpnia 2020 at 17:08
Dziewczyny! Zupełnie przypadkiem tutaj zagadnęłam i ku mojemu zdziwieniu i jednoczesnej uldze ufff zobaczyłam, że nie jestem sama na tym świecie 🙂 też mam problem z jazdą na rowerze. 41 lat dwa rowery, brak aktywności na nich ze strachu i wstydu, że nie umiem sprawnie jeździec na rowerze. Mam 178 cm i dla mnie to właśnie duża przeszkoda bo ogólnie mam lęk wysokości/przestrzeni, więc wydaje mi się, że mam tak daleko do ziemi ;). Przeczytałam Wasze komentarze i dodało mi to otuchy i nadziei, że może i ja pokonam swoje demony w głowie i przezwycięże lęk przed rozpoczęciem przygody rowerowej. Jesteście Super Babeczki. Pozdrawiam serdecznie Agnieszka
4 sierpnia 2020 at 20:40
Agnieszko! Z całego serca życzę Ci powodzenia! Wiem jak trudno zacząć i ile trzeba w sobie przełamać, żeby zacząć. Daj znać koniecznie jak postępy 🙂
31 lipca 2020 at 14:25
Kuurcze, ale mnie podniosłyście na duchu. ja 45 w tym roku i niestety też brak tej podstawowej umiejętności( co dziwne- syna ja uczyłam jeździć ..ha ha ). U mnie są dwa powody nie jeżdżenia- brak czasu najbliższych na pomoc w nauce w dzieciństwie a w konsekwencji „pomoc” kogoś obcego, kto zrobił mi krzywdę. nie chcę o tym pisać.
Nawet kilka razy potem próbowałam z moim ówczesnym partnerem ale..jakoś umarło a on nie miał na tyle nerwów. Chciałabym baaardzo..nie mam pomysłu na początek, bo ..zwyczajnie się wstydzę. Mieszkam w mieście, gdzie musiałabym chyba pchać ten rower do lasu kilka kilometrów
13 września 2020 at 19:41
Kamień z serca! To nie tylko ja! Drogie moje , z tych samych powodów co Wy ja też nie za bardzo radzę sobie. U mnie problemy ze skręcaniem mega mnie frustrują . Czy któraś z Was ma przepis na to ?
P.S. Asia, dziękuję Ci za podzielenie się z nami swoją bolączką🙂
28 lipca 2020 at 13:25
Witajcie wczoraj udalo mi się przejechać parę zakrętów. Niestety tylko w lewą stronę:). Teraz będę miała przerwę, bo z moją drugą połówką jadę na ryby. Mam nadzieje, że będzie można trochę pobiegać. Pa
26 lipca 2020 at 15:39
Próby rozpoczęte. Łatwo nie jest, ale się nie poddaję. Mam problemy z utrzymaniem równowagi. Wczoraj udało mi się trochę popedałować. Rano nie umiałam chodzić. Dupsko strasznie boli, ale nie poddaję się. Bużka dla wszystkich.
20 lipca 2020 at 12:39
Witajcie dziewczyny,
chyba jestem rekordzistką. W zeszłym roku przeszłam na drugą stronę tęczy. Mam 50 lat i mentalnie nastawiam się na naukę jazdy na rowerze. Lęk jest wielki. Trzymajcie za mnie kciuki:)
20 lipca 2020 at 15:29
Kasia, byłaś rekordzistką, ale już przestałaś 😲 Życzę Ci powodzenia i wytrwałości. I poczucia humoru, bo bez niego bywa trudno. Siniaki na szczęście szybko się goją. Koniecznie daj nam znać jak postępy!
20 lipca 2020 at 11:49
Haha młódki a ja mam 73 lata i uczę się jeździć,mam 15o cm wzrostu i po prostu kupiłam rower młodzieżowy- musiałam spojrzeć prawdzie w oczy wszak to wzrost 12 letniej panienki. Wszystko idzie dobrze tylko na twardym podłożu trochę mnie telepie na obie strony, ćwiczē intensywnie jazdę prostą.na szczęście nie mam problemu z równowagą.oczywiście jeżdżę poza miastem na leśnych drogach i chyba już nigdy nie będę jeździła między samochodami. Pozdrawiam was serdecznie i dzięki za to forum dużo mi pomogło
20 lipca 2020 at 15:30
Aniu, jestem pod wrażeniem i bardzo Ci dziękuję, że podzieliłaś się swoją historią. Powodzenia i wiele przyjemności z jazdy 😀
14 lipca 2020 at 15:53
Strach przed jazdą paraliżuje i utrudnia naukę jazdy. Nie ważne czy to dziecko czy dorosły, zacząć zawsze najtrudniej, gdy boisz się krytyki innych i upadku. Mimo wszystko nie można się poddawać i postawić sobie cel, chociażby niewielki. Ja mając 8 lat bałam się wsiąść na rower, a co dopiero zacząć „jeździć”. Od 4 roku życia mam lęk wysokości i nie mając twardego gruntu pod stopami czuje jak moja fobia się odzywa. Jestem grubszą 17-nastoletnią dziewczyną, która miała rower i sposobność przez połowę swojego życia nauczyć się jazdy na rowerze, ale wmawiałam sobie, że to nie dla mnie i nie przyda mi się nigdy. Od wczoraj uczę się jazdy na rowerze i powiem szczerze, że nie wiem czego się kiedyś bałam. Po około 3h nauki umiem już jeździć w miarę prosto i nawet raz udało mi się skręcić w prawo. Gdyby nie to, że za kilka miesięcy będę miała 18 lat i bedę musiała wyrobić dowód osobisty, pewnie nigdy bym się nie zmusiła do nauki. Nie poobijałam się za mocno, ale to tylko dlatego że uczę się na trawniku za domem, a nie na asfalcie albo kostce brukowej. Mój rower jest odrobinę za duży na mnie (mam 162) i nie dosięgam podloza, ale to nawet lepiej, bo mogłam wejść od razu na „głęboką wodę”. Nikt mi nie pomagał w nauce i jakoś daje radę. Co prawda odkryłam mięśnie o których istnieniu nie miałam pojęcia, ale to mały szczególik. Na początek nauki polecam wyznaczyć sobie jakiś cel np zorganizować ze znajomymi wycieczkę rowerową i konsekwentnie dążyć do niego. Codziennie poświęcić z 1-2 godzinki na naukę. Moja kondycja jest w opłakanym stanie, a mimo to uczę się po 30-40 minut z przerwami i jakoś idzie. Pozdrawiam wszystkich, chcących się nauczyć jazdy na rowerze i czytających moje wypociny 🙂
15 lipca 2020 at 14:14
Natalia 😄 dziękuję, że podzieliłaś się swoją historią! Trzymam za Ciebie kciuki 🤞 wczoraj przejechałam swoje pierwsze, samodzielne metry. Siniaki są jak ordery 🥉 Nie mogę się już doczekać wieczoru, może to właśnie dzisiaj wsiądę i pojadę przed siebie!
13 lipca 2020 at 00:11
Widzisz? Trochę nas jest i każda się wstydziła. I każda przeżyła zaskoczenie że nie jest sama 😀 A od jakiego sprzętu zacząć… to kwestia też tego ile masz kasy, niestety. Ja zaczęłam od starego roweru po tacie, potem kupiliśmy dla mnie fajną, dopasowaną używkę, bo na nowy-dobry mnie nie stać. Różnica kolosalna 🙂
12 lipca 2020 at 13:15
Cześć, Mam 33 lata i nigdy nie jeździłam, nie dawno nauczyłam się jeździć na rowerze. Ile to trwało? 3 godziny mocnej szarpaniny dnia pierwszego, dwie godziny mniejszej szarpaniny dnia 2 i godzina dnia 3 moge powiedzieć juz ze jeździłam po godzinie nauki. Oczywiście nie jeżdżę super ale utrzymuje rownowage i mam nadzieję ze będzie tylko lepiej. Asiu, uwazam ze za dużo się zastanawiasz, kombinujesz i myślisz. Wiem z doświadczenia ja takie wymówki znajduje jak mam wsiąść za kierownienice. Ja mam 163 wzrostu kupiłam najtańszy rower miejscu obniżyłam siedzenie na maxa na dol i probowalam. Poobijałam nogi pewnie parw osob sie ze mnie śmiało. A jak czytam twoje wpisy to mam wrażenie ze kombinujesz jak tu nie jechać. Znajdz motywację i jeds nie zastanawiaj się nad rowerem. Ja ze swojwn strony polecam rower miejski bo łatwiej żeskoczyc i polecam jeździc po betonowej drodze, w moim przypadku polne sie nie sprawdziły. Pozdrawiam i powodzenia 🙂
13 lipca 2020 at 15:22
Ok 👌 próbujemy dalej! Dziękuję za motywację przed dzisiejszą lekcją! 😄
4 lipca 2020 at 11:49
Witam 🙂 niestety mam ten sam problem, nie umiem jeździć na rowerze mimo swoich ponad 40 lat.
Mąż jeździ na rajdy i kazdą wolna chwilę spędza na rowerze. Przez 20 lat wmawiałam mu że mam problem z rownowagą i nie lubię jeździć. Tak było mi wstyd się przyznać.
Ale niedawno w końcu przyznałam się i nie było to takie straszne jak myślałam a teraz podjęłam decyzję że się nauczę.
Pływać też się nauczyłam po 30 więc teraz czas na rower.
Jeszcze tylko nie wiem od czego zacząć. Czy od kupna nowego? Czy wypożyczonego? boję się, że moge go uszkodzić.
Cieszę się że jest nas więcej 🙂 bo myślałam że generalnie wszyscy wokół jeżdżą na rowerze i jestem osamotniona w tym…
Pozdrawiam
5 lipca 2020 at 11:37
Jola, nie wszyscy potrafią pływać i nie wszyscy potrafią biegać. Na przykład. Jasne, jednak większy odsetek potrafi jeździć na rowerze, ale wkrótce też będziemy w tej grupie.
Spróbuj na pożyczonym, takim który już swoje przeżył. Na miejskim, jeśli masz możliwość. Generalnie na damce. A uszkodzić rower chyba nie jest tak łatwo.
A co do wstydu – bo to częste uczucie związane z brakiem umiejętności. Też się wstydziłam, że nie potrafię jeździć na rowerze. Wstyd to jednak uczucie związane z tym, że robisz coś złego, nieetycznego, krzywdzącego innych. W tym wypadku – nie ma się czego wstydzić. Jest jeszcze druga emocja – co sobie inny pomyślą… Tego też się próbuję nauczyć – a co mnie to obchodzi?! Niech sobie myślą inni co chcą. Póki myślą, nic mi do tego. Ich sprawa, ich myśli, ich problem.
Jola, trzymam kciuki i pozdrawiam. Koniecznie daj znać jak postępy!
13 lipca 2020 at 00:15
Pływania od zera (stylem emetyckim) uczyłam się sama w wieku ok 35 lat, kilka miesięcy temu zapisałam się na naukę, żeby ogarnąć kraula (potem przerwa, bo wirus). Ale to basen, open water wciąż mnie paraliżuje. 40+ i rower, pływanie… czy to już kryzys wieku średniego, czy w końcu zaczynamy robić coś fajnego dla siebie? 😉
18 września 2020 at 18:50
Dziewczyny, nie znam Was, ale już Was kocham ❤ u mnie ten sam problem, chociaż kiedyś za małolata zaczęłam naukę, nawet coś tam przejechałam, ale hamować nie potrafiłam i tak jakoś zakończyłam swoją przygodę z tym sportem 😉 Jestem już po 30 i też mam 158 cm wzrostu (kurde chyba coś jest w tych centymetrach bo u Was podobnie 😂). No i wiadomo, jest stres by w ogóle spróbować, zwłaszcza w centrum dużego miasta, jak się nie jest zmotoryzowaną osobą i nie ma jak uciec od publiczności 😉 Dla każdego to przecież taka oczywista umiejętność, więc pojawia się wstyd… No bo jak to tak wystawić się na pośmiewisko i to w dodatku na własne życzenie. Strasznie mnie to ogranicza i niesamowicie irytuje, gdyż KAŻDY jeździ, zaprasza na wspólne przejażdżki, itp, a tu trzeba jakoś zgrabnie znaleźć wymówkę. Do tej pory byłam pewna, że jestem jedyną osobą, która się z tym boryka, a tu takie zaskoczenie. Podziwiam Was za to, że podjęłyście próbę i mocno trzymam za Was kciuki!!! Mam nadzieję, że i ja się kiedyś odważę i spróbuję! Powodzenia!!!
19 września 2020 at 14:19
Cześć 😀 witaj w klubie kobiet po 30 i o wzroście 158 cm 😲🤣 Dziękuję, że podzieliłaś się swoją historią. Powodzenia i za wszystkie dziewczyny trzymam kciuki 🤞
28 czerwca 2020 at 22:18
Witam, mam inny problem, jeżdżę słabo, a taki ruch jest w mieście że się boję czy to ścieżka czy chodnik. Do tego jestem wysoka, i koła duże i rama i tak daleeeko od ziemi… 😊i jeszcze dyskopatia… jak się z tym uporać wszystkim… uffffff
29 czerwca 2020 at 12:47
Cześć Joanno, im człowiek starszy i większy, tym ta odległość do ziemi większa. Jak ja zazdroszczę dzieciakom!
Ja marzę o takiej jeździe rekreacyjnej na razie, do lasu, po ścieżkach…
Ale może kiedyś wyjadę na drogę. Nakleję sobie zielony listek 😳 Powodzenia!
13 września 2020 at 21:03
Kamień z serca! To nie tylko ja! Drogie moje , z tych samych powodów co Wy ja też nie za bardzo radzę sobie. U mnie problemy ze skręcaniem mega mnie frustrują . Czy któraś z Was ma przepis na to ?
P.S. Asia, dziękuję Ci za podzielenie się z nami swoją bolączką🙂
14 października 2020 at 14:27
W tym przypadku dobranie odpowiedniego roweru będzie mega ważne! Jeśli masz dyskopatię to zwracaj szczególną uwagę na postawę w trakcie jazdy, też mam niestety z tym problem i muszę robić krótsze trasy, dużo odpoczywać i robić zawsze rozgrzewkę przed jazdą. Jeśli coś Cito pomoże, to wstawiam porady jak chronić kręgosłup przy jeździe na rowerze, z których sama korzystam. https://www.zdrowykregoslup.pl/czy-jazda-na-rowerze-obciaza-kregoslup/
Pozdrawiam
15 października 2020 at 11:38
Dziękuję 😀 w sumie to jestem dość sprawna i mam kondycję, ale rower jeszcze mnie przerasta 🙂
22 czerwca 2020 at 10:02
Witajcie. Mam podobny problem. Ponad 40 lat i niestety nie umiem jeździć na rowerze. Kupiłam używane Wigry 3. Dosyć ciężki rower (ważę ok. 50 kg i mam 164 cm), takie mam wrażenie, ale b tani. Próbuję, jak na rowerku biegowym, odpychać się nogami i utrzymać równowagę, ale i tak następuje przechył w jedną stronę. Nie jest to wszystko aż tak proste. Jestem osobą z zaburzeniami równowagi (operacja ucha itp). To plus pewien lęk nie ułatwiają sprawy niestety. Dam znać, jeśli się coś uda.
22 czerwca 2020 at 14:06
Marzena, koniecznie się odezwij! Ja też będę wkrótce pisała na blogu ciąg dalszy o swoich metodach i ewentualnych postępach. Też zaczęłam się podejrzewać i zaburzenia równowagi, albo jakiś brak talentu, ale w sumie na nartach nauczyłam się jeździć. Nie jestem mistrzynią, ale jednak daję radę zjechać z górki.
Wydaje mi się, że strach jest tu decydujący. Dzieciom jakoś łatwiej się przewracać, wstawać i próbować od nowa.
Ja próbuję na takim młodzieżowym rowerze, służył nastolatce aż urosła właśnie powyżej 160 cm. Więc w porównaniu z Wigry 3 to już nowoczesna technologia.
Marzena, życzę nam wszystkim powodzenia! I koniecznie dajmy sobie znać jak nam poszło i jaka metoda okazała się skuteczna.
4 lipca 2020 at 19:41
Gratuluję Wam wszystkim :-). Przede wszystkim odwagi i wiary, że się uda.
Ja wprawdzie w wieku 8 lat nauczyłam się jeździć ale od tamtej pory nie jeździłam (mam już skończone 40). Dzisiaj po raz pierwszy odważyłam się wsiąść na rower córki (taki właśnie dla 8 latków 🙂 – córka już dawno na nim nie jeździ). Przejechałam kilometr, dwa. Dużo mam do nadrobienia, zakręty, równowaga ale po przeczytaniu bloga wierzę, że się uda :-). Trzymam za wszystkich kciuki.
Dziękuję
5 lipca 2020 at 11:32
Marzena 🙂 fantastycznie! Kilometr, dwa… to wciąż moje marzenie, na razie 10 metrów było powodem wybuchu dzikiej radości. Nie poddaję się! W poniedziałek, tak tak najlepiej zaczynać w poniedziałki ;), wracam z nową siłą.
13 lipca 2020 at 00:06
Zakręty… kolejna rzecz na liście do ogarnięcia. Na wprost już jakoś idzie, tor jazdy +/- trzymam. Ruszanie słabo – ale coś tam do przodu, powoli kumam przerzutki, nie zatrzymuje mnie już byle piasek (jeździmy 99% las/polne drogi). Myślę, że przypomnienie dawnych umiejętności przyjdzie Ci szybciej 🙂
17 czerwca 2020 at 00:06
Hej. A ja się w tym roku nauczyłam jeździć na rowerze. Mam 34 lata i nigdy wcześniej nie jeździłam… 😁 Uczyłam się na rowerze miejskim
18 czerwca 2020 at 18:55
Aniu 🙂 świetnie. Powiedz proszę jaką techniką to ogarnęłaś. Nasze miejskie w Bielsku-Białej są dla mnie bardzo ciężkie. I wysokie!
12 czerwca 2020 at 17:56
Cześć, ja też mogę dołączyć do grona bo niestety z bardzo podobnych powodów również jeździć nie umiem. Chciałabym to ogarnąć, ale kilka prób zakończyło się sromotną porażką. Rowery są dla mnie za wysokie. Mam 162 cm i do tego ogromne problemy z równowagą a ponieważ przekroczyłam już magiczna 30 to również nie wiem jak próbować żeby nikt nie patrzył :/
13 czerwca 2020 at 19:17
Cześć! Ja nie tracę nadziei 🙂 Pożyczyłam rower, wersję młodzieżową i wieczorami próbuję. Rower był dla nastolatki, przestała na nim jeździć jak dorosła właśnie do 162 cm. Na razie próbuję odpychać się nogami i trzymać równowagę. Sztuką jest dla mnie ogarnięcie kierownicy, pedałów i jeszcze trzymanie równowagi. Za dużo na raz. Z czasem przestało mnie interesować co inni sobie pomyślą. To ich problem 🙂 Nie mój i nie Twój. Pewnie, chciałabym wsiąść i pojechać, liczyłam na taki „cud”. I jeszcze wiele od siebie wymagam. Ale teraz nastawiam się na proces. Może nie będzie łatwo, ale nie zamierzam się poddać. Pewnie, że chciałabym już, ale skoro czekałam na to 35 lat (miałam 7 jak ukradli mi rower), to poczekam jeszcze tygodnie. Powodzenia. Nie poddawaj się 🙂
24 maja 2020 at 20:57
I jak tam projekt? Mam nadzieję, że rumak już ujeżdżony? Ja swoją naukę zaczęłam w zeszłym tygodniu… A dziś zajrzałam w internety ze zdumieniem stwierdzając, że nie jestem jedyną dorosłą osobą nie potrafiącą jeździć! I jakoś raźniej mi się zrobiło. Trzymam kciuki za Ciebie!
27 maja 2020 at 13:16
Ewa, słabo niestety 🙁 Najgorzej, że jak znalazłam rower, który mi się podoba to okazało się, że nie dosięgnę do ziemi stopami. Jestem niska, 158 cm, krótkie nogi. A te damskie rowery nawet w rozmiarze S są dla mnie za wysokie. Potem próbowałam na miejskim – też ogromnym i ciężkim. Die porażki na początek. Teraz zmierzam do wypożyczalni rowerów albo szukam kto z moich znajomych mógłby mi pożyczyć taki rower. Powiedz proszę jak Ci idzie? Jak się uczysz? Masz jakiś sposób? Ja chciałam zrobić tak, żeby się odpychać od ziemi nogami, jak dzieci na takich rowerkach bez pedałów, i tak próbować złapać balans. A Ty, jak się uczysz?
3 lipca 2020 at 18:00
Przepraszam, że dopiero teraz. U mnie jakby do przodu. Też jestem niska (dokładnie 158 cm 😉 ) a uczyłam się na dużym, ciężkim rowerze na którym kiedyś jeździł tata. Po miesiącu + nie mogę powiedzieć, żebym już umiała ale… Po kolei. Pierwsze 3 tygodnie to była jazda jak dzieciak, z uchwytem przy rowerze. Co drugi dzień, a właściwie wieczór, jeździliśmy do lasu gdzie nikogo nie było i mój facet robił formę biegową kicając za mną po 5-6 km 😉 Jak mówił, coraz mniej musiał mi pomagać. Po tym czasie odkręciliśmy kija i zaczęłam próbować sama. Mam jeszcze problem z ruszaniem pod górkę, z ciaśniejszymi (w mojej własnej subiektywnej skali) skrętami, czy trudniejszymi podjazdami, ale z grubsza tor jazdy już utrzymuję. Solidniejsza gleba od czasu odkręcenia zdarzyła mi się raz, wiele razy było blisko, ale zdołałam się zatrzymać 😉 No i w nagrodę dostałam nowy (choć używkę) rower: mniejszy i znacznie lżejszy, choć amortyzowany. Ostatnio pokonałam na nim 28 km po lesie! Wiem, to pikuś dla jeżdżących, dla mnie – mega osiągnięcie i mega ból tyłka 😉 Choć parę razy dostarczyłam moim unikalnym stylem uciechy spacerowiczom. W wieku 42 lat jestem na etapie, na którym moja córka była mając lat 6 😀 Na jazdę wśród ludzi, po mieście, jeszcze długo się nie odważę… Trzymam za Ciebie kciuki!
5 lipca 2020 at 11:40
28 km?! To Ty jesteś już rowerzystką! Tyle to ja nie przebiegnę! Fantastycznie, bardzo Ci gratuluję. I dajesz mi nadzieję, że dam radę. Bo ostatnio tej wiary w siebie znowu mi zabrakło.
Ok, do dzieła!
A powodów do uciechy jakby mniej ostatnio, więc niech się ludzie cieszą i podziwiają 🙂
13 lipca 2020 at 00:01
DASZ! Nie mam wątpliwości! Fakt, że bardzo mi pomógł TŻ, gdybym sama próbowała pewnie trwałoby to dłużej. A tak – każda lekcja to kilka km więc sporo kręcenia (=gromadzonych doświadczeń), bez stresu że upadnę (bo asekuracja) i że ktoś się gapi (wieczory na odludziu). I jakoś poszło. A przesiadka na dopasowany rower (fajna używka) to różnica wręcz kolosalna. Dziś 19 km po lesie bez gleby, tylko raz mnie zabujało na tyle, że musiałam stanąć. Ruszanie to nadal komedia i pijany zając, choć dziś 100% sama (!), nie zawsze za pierwszym razem. Więc… Dajesz Asia, to jest w Twoim zasięgu!!!
13 lipca 2020 at 15:23
Ewa, dziękuję. Podziwiam Cię i gratuluję! Brawo!
1 lipca 2021 at 15:50
Nie przejmuj się. Ja też dopiero zaczynam. 21 lat i uczę się od podstaw.
24 lipca 2021 at 10:55
Ewa, i jak Ci idzie?! Ja jadę! Jadę na rowerze 🙂 Nauczyłam się i uczę dalej!