Ołomuniec na Morawach. Nie ma szans, by konkurować z Pragą. 100 tysięcy mieszkańców, czyli ok. 13 razy mniej. Mniej turystów, mniej atrakcji, mniej tłumów. Ale… niemniej urokliwie. Jeśli dodam do tego trwający właśnie świąteczny jarmark i towarzyszące mu święto ponczu, to będzie to idealne miejsce na spokojny, grudniowy weekend. Naszych południowych sąsiadów zapragnęłam odwiedzić po lekturze książki „Czechy. To nevymyslíš.” Aleksandra Kaczorowskiego.
Czytać czy podróżować…
Generalnie po przeczytaniu książek o Czechach albo o Włoszech od razu zaczynam szukać możliwości wyjazdu. Tym razem zamiast taniego lotu, wybrałam tani pociąg z Czeskiego Cieszyna i po niespełna dwóch godzinach byłam w Ołomuńcu.
To nie będzie plan zwiedzania Ołomuńca. O historii tego miasta też niewiele opowiem – jeśli masz ochotę w Ołomuńcu nie brakuje przewodników, także mówiących po polsku. Moje poznawanie miejsc to po prostu włóczenie się po miasteczku. A także bieganie, więc przyjemną trasę biegową też mogę polecić.
No dobrze, kilka podpowiedzi jednak zostawię!
Pierwsza atrakcja Ołomuńca aktualna będzie jeszcze do Świąt. Zabierz swój ulubiony kubek, pojemność 200 ml i ruszaj na degustację! Grzanego wina albo ponczu. Różnica? Ten drugi napój jest bardziej rozgrzewający, bo wzmacniany dodatkowym kieliszkiem czegoś mocniejszego. Uwaga, te treści i degustacje są dostępne dla osób pełnoletnich. Takie grupy Czechów podążających od stoiska do stoiska z własnymi kubkami zwracały moją uwagę. Na miejscu za 60 koron kupisz własny, pamiątkowy kubek albo pić będziesz z jednorazowych.
Mój ulubiony poncz? Z nutą kokosową. Ceny – od 50 koron za grzane wino do 89 za wzmacniane. Festiwal ponczu trwa nie tylko na Górnym Rynku, ale także w okolicznych barach i lokalach. Każdy ma swój sposób na podanie. Różne owoce czy przyprawy. Choć grzaniec kojarz mi się z czerwonym winem, tu piłam również białe na ciepło. Miłośnicy włoskiego bombardino też będą zadowoleni.
Jarmark Świąteczny w Ołomuńcu
To kolejna pułapka, która mogłaby odciągną uwagę od atrakcji tego miasta. Na szczęście zegar astronomiczny, ratusz, kamienice, fontanny i Kolumna Morowa są tuż obok. Jarmark rozpoczął się w drugiej połowie listopada i potrwa do 22 grudnia 2022 r. Bombki, szklane i drewniane dekoracje, kute z metalu… serki ołomunieckie, wędliny, słodkości… Smakołyki z Moraw, ale też kuchnia węgierska, a nawet azjatycka. Wpadłam w dziecięcy zachwyt przy krecikach i osiołkach do powieszenia na choince, a przywiozłam tych drobiazgów zdecydowanie więcej. No cóż, w tym roku moje świąteczne dekoracje będą z czeskim akcentem.
Zegar podziwiaj w samo południe!
Gdy przed Ratuszem dostrzeżesz grupę ludzi wypatrujący czegoś w górze, a na dodatek okaże się, że zbliża się południe, stań obok. Po pierwsze podziwiać można sam budynek Ratusza – dawną siedzibę władz miejskich.
Budynek Ratusza wzniesiono w 14, a rozbudowano w 15 wieku. Wtedy też na frontowej ścianie, w wysokiej na 14 metrów wnęce pojawił się zegar. Nie byle jaki zegar! Obecna wersja, z 1955 rok, przedstawia sceny z życia i pracy mieszkańców. Poruszające się figury, w tle tradycyjna muzyka i końcowy akcent, który wywołuje śmiech obserwatorów. Pamiętaj – bądź przed Ratuszem przed południem. Ja oglądałam ten pokaz dwa razy, podziwiając poszczególne elementy, ale też słuchając komentarzy innych turystów.
Kolumna Morowa
Było wesoło – będzie poważnie. Jednym z najważniejszych zabytków Ołomuńca, zdecydowanie królującym na Górnym Rynku jest Kolumna Trójcy Świętej wzniesiona na pamiątkę zakończonej epidemii. Kilka liczb: 35 metrów wysokości, 38 lat budowana, doceniona w 2000 roku i wpisana na listę światowego dziedzictwa kultury UNESCO.
Kolumna powstała w 17 wieku. Warto zatrzymać się przy niej dłużej. Obejrzeć rzeźby i płaskorzeźby. Stoję więc i zadzieram głowę, wypatrując szczegółów i złoconych detali. Nie wszystko jednak widać. Kolumna jest tak duża, że w jej wnętrzu znajduje się nawet niewielka kaplica.
Miasto kościołów i fontann
To nie Rzym, ale fontannom warto się przyjrzeć. Jeszcze atrakcyjniej prezentują się zapewne latem, gdy tryska woda. Najbardziej widowiskowa, choć i dość dziwna jest ta najmłodsza. Od 2002 roku na Górnym Rynku w Ołomuńcu znajduje się fontanna Ariona. Wokół niej zawsze sporo jest dzieci i trudno się dziwić. Arion z delfinem, żółw, dwoje dzieci… Przed fontanną stoik kolejny, ogromny żółw. A na niewielkim źródełku są jeszcze mapa świata, statki i wodne stwory. Dla jednych całość jest dość kontrowersyjna, dla innych zachwycająca. Z pewnością nie da się przejść obojętnie.
A to dopiero początek, bo w Ołomuńcu warto poszukać 6 barokowych fontann:
Herkulesa – na Górnym Rynku, Cezara – na Górnym Rynku, Jowisza – na Dolnym Rynku, Merkurego oraz Neptuna – na Dolnym Rynku oraz Trytonów – na Placu Republiki.
Spośród kościołów najważniejsza w Ołomuńcu jest Katedra św. Wacława. A mnie najbardziej podobał się kolorowy i widoczny z daleka budynek prawosławnej cerkwi katedralnej św. Gorazda.
Katedra św. Wacława to nieodłączny element tego miasta. Ponad 100-metrowa południowa wieża katedry widoczna jest z daleka, a dwie niższe zdobią fasadę. Najwyższa wieża na Morawach, najcięższy dzwon na Morawach i relikwiarz św. Jana Sarkandra. Całość jednak ciemna i mroczna – szczególnie przy zgaszonych wewnątrz światłach.
Inaczej w cerkwi, gdzie w niedzielne przedpołudnie trafiłam na nabożeństwo. Swoją kolorową elewację zawdzięcza zapewne ostatniej gruntownej przebudowie przeprowadzonej w połowie lat 80. Sama cerkwie jest stosunkowo młoda, wybudowana przeze drugą wojną światową, w maju 1939 została wyświęcona.
Zwiedzanie przez bieganie
Nie byłabym sobą, gdybym na poznawanie Ołomuńca nie wyruszyła w butach biegowych. Wyruszyłam z budynku dawnych koszar, gdzie dziś mieści się Long Story Short Hostel, gdzie nocowałam podczas tego weekendu. Zdarza mi się sypiać w hostelach, a ten ze względu na fantastyczne wnętrza burzy wyobrażenia o tego typu miejscach. Czysto, klimatycznie, przemyślane wnętrza, które choć wspólne dają poczucie komfortu i intymności, fantastyczne śniadanie – od pieczonego na miejscu chleba, po konfitury i hummus własnej produkcji. Ale żeby zjeść trzeba pobiegać, więc wybiegając wspomnę, że hostel, piekarnia i restauracja mieszczą się w tym co pozostało z oryginalnego fortu, który otaczał miasto w 1700 roku.
Później biegnę wzdłuż Młyńskiego potoku i zachowanych murów obronnych. Rzeka przepływa przez park Bezručovy sady. Najpierw mijam cztery barokowe rzeźby – naturalnej wielkości figury Herkulesa. Przeniesiono je w to miejsce w 1965 z terenu byłej cukrowni Hejčín.
Kawałek dalej i znowu wypadałoby się zatrzymać. To Mauzoleum Jugosłowiańskich Żołnierzy, a po drugiej stronie Młyńskiego Potoku – ogród botaniczny. Mauzoleum to wspólna krypta ze szczątkami południowosłowiańskich żołnierzy, którzy podczas I wojny światowej w 1926 roku zmarli na terenie Moraw i Śląska. W podziemnej krypcie w drewnianych trumnach umieszczono szczątki 1224 jugosłowiańskich żołnierzy, głównie z dawnej Bośni i Hercegowiny, Chorwacji, Serbii (w tym Wojwodiny), Słowenii oraz niewielkiej liczby z Czarnogóry i Macedonii.
Murale, ach te murale!
Zanim pobiegnę do drugiego z parków, pobiegnę jeszcze zobaczyć bajkowy mural przy ulicy Svobody. Nie mogę się zdecydować czy bardziej podoba mi się wieczorem czy w świetle dziennym. Bajkowy mural został namalowany przez indonezyjskiego artysty Wild_Drawing podczas Streetart Festival Olomouc -2018. Przedstawia on księżniczkę z orłem, symbol miasta.
Szukając kolorów można jeszcze zobaczyć inny mural z królem Edwardem VII i Marią Curie-Skłodowską – akurat nie na mojej trasie biegowej – a tuż obok na fasadzie budynku, naturalnej wielkości figurę złodzieja uciekającego z łupem z Muzeum sztuki.
Teraz na drugą stronę ulicy i bieganie alejkami. Park Smetanovy sady został założony w 1820 roku. Dziś można biegać i spacerować w cieniu kasztanowców i lip, podziwiać rzeźby, ogród magnoliowy, czy fontannę z ośmiornicą. Pod koniec listopada brakowało tu jednak i wody i kolorów. Ale i tak to jest świetne miejsce na spacery i bieganie!
Żeby poczuć świąteczny klimat i smak ponczu trzeba się spieszyć, żeby poznać niewielki, ale urokliwy Ołomuniec można wyruszyć o każdej porze roku.
Informacje praktyczne
Dojazd
150 km od Czeskiego Cieszyna, mniej niż 200 z Bielska-Białej
Dojazd z Czeskiego Cieszyna – trzy możliwości (bezpośrednio)
Regio Jet od 6,2 euro tam, 7,1 euro powrót
Ceske Drahy IC od 200 koron w jedną stronę
Leo Express od 84 zł w jedną stronę, im wcześniej, tym taniej
Nocleg
Long Story Short Hostel: 1 noc dla 1 osoby na sali 10-osobowa ze śniadaniem – 120 zł, opcja LAST MINUTE
20 grudnia 2022 at 11:40
Piszesz bardzo urokliwie i bezpretensjonalnie. Trafiłam na bloga przez posty o Sentiero Italia i co jakiś czas zaglądam. Muszę przyznać, że od razu zachciewa mi się jechać w miejsca, które odwiedzasz. Wydają się takie przystępne, a jednocześnie nieznane. Chyba mieszkamy w tym samym regionie Polski – ja na Dolnym Śląsku. 🙂
20 grudnia 2022 at 11:59
Kasiu, dziękuję 😀
Czasem się zastanawiam czy ktoś to czyta, taka konkretna osoba… I proszę, jesteś 🙂
Całkiem niedaleko jestem, też Śląsk, ale Górny, choć ja podkreślam, że Podbeskidzie.