Chyba nie mam szczęścia do Wielkanocy w Beskidzie Sądeckim. Rok temu – deszcz i śnieg. I piękne trasy, mimo wszystko. Dwa lata temu – deszcze i śnieg. I piękne trasy, mimo wszystko.

W tym roku… Wielkanoc zaczęła się deszczowo. A termometr przy minielektrowni wodnej Sulin po słowackiej stronie pokazywał na początku kwietnia 3 stopnie. W sumie dobrze, że powyżej zera!

Ani deszcz ani temperatura nie mogła mnie jednak powstrzymać. Łopata Polska i Łopata Słowacka to był ważny punkt pobytu w Beskidzie Sądeckim. Było bardzo klimatycznie i niemal zupełnie pusto. Zaledwie dwie osoby spotkane na trasie ścieżki przyrodniczej wytyczonej na terenie Łopaty Polskiej.

Łopata, ale wcale nie drewniana

Łopaty… gdzie ich szukać na mapie?! W Beskidzie Sądeckim! A dokładniej – w miejscowości Żegiestów Zdrój. Sam Żegiestów i Żegiestów Zdrój (tak blisko, a jednak dwa różne miejsca) to niezwykła historia i nie zrozumiesz, nie uwierzysz, dopóki nie zobaczysz na własne oczy. Polecam, a wiele wskazuje na to, że jeśli widziałeś przed laty to teraz będziesz zaskoczony, a jeśli zobaczysz teraz – to mam nadzieję, że za kilka lat będziesz jeszcze bardziej zaskoczony. 

Beskid Sądecki, Żegiestów Zdrój

Sam Żegiestów Zdrój to niesamowita historia!

Żegiestów Zdrój powstaje dziś z gruzów, jak feniks z popiołów. Choć będąc w tej okolicy trzeci rok z rzędu i spodziewałabym się bardziej spektakularnych efektów. Mam wrażenie, że te budynki przy głównej drodze i rok temu i dwa lata temu wyglądały tak samo. Ale może się jednak mylę! Jeśli tak, czekam na komentarz na dole tekstu!

Żegiestów Zdrój, łopata polska, łopata słowacka

Prace przy Domu Zdrojowym jednak postępują, a pijalnia wód Anna działa od czerwca 2022 roku. Kilka lat temu szlak ze szczytu Pusta Wielka zaprowadził nas do Żegiestowa Zdroju w sam środek placu budowy. Plac budowy jest tam nadal, ale postępy widać. A wody mineralnej można już spróbować! Historia tego źródła wody mineralnej sięga połowy 19 wieku. To czasy, gdy rodziło się uzdrowisko Żegiestów Zdrój. Lata świetności i luksusu, budowa linii kolejowej, I wojna światowa która niemal wszystko zniszczyła i odbudowa oraz zyskanie miana „perły uzdrowisk polskich”. I dalej sinusoida. Znowu wojna i znowu odbudowa, tym razem już pod innym szyldem. I znowu zmiana – aż w 1995 roku – czyli zupełnie niedawno, nastąpił upadek tego miejsca. I teraz Żegiestów Zdrój znowu jest na fali!

Do Żegiestowa Zdroju trafiłam po raz pierwszy, gdy był na fali. W 2015 roku Żegiestów Zdrój (tereny z wyjątkiem dworca i kościoła, ale ten dworzec może być już dzisiaj nieaktualny) kupiła rodzina Cechini (o włoskich korzeniach, a dokładnie sycylijskich korzeniach, więc dzięki mojej nauczycielce języka włoskiego wiem, że mówi się [czekini]). Wiktor Medical & SPA już przyjmuje gości. Dom Zdrojowy w odbudowie, pijalnia wód działa, ale reszta… Na razie pięknie wygląda na tych wizualizacjach!

Tylko zupełnie nie rozumiem, jakim sposobem Żegiestów Zdrój jest perłą Beskidu Żywieckiego. Beskidu, owszem, ale jednak innego. 

Jeszcze nie czas na pobyt sanatoryjny!

Nie, nie sanatorium – na to jeszcze przyjdzie czas – było moim celem. Z Żegiestowa Zdroju można wyruszyć albo zakończyć wycieczkę na szczyt Pusta Wielka. Nie jest tam wcale tak pusto, a Rezerwat Wierchomla na stoku tej góry, to jeden z moich ulubionych! Polecam!

Beskid Sądecki – górami z Krynicy do Żegiestowa

Tym razem nadszedł moment, by zobaczyć coś, co nasz znajomy Przemek zachwalał już kilka lat temu. Łopaty. Polską i Słowacką, choć od niego słyszałam o polskiej. 

Skąd ta nazwa? Łopata…

Żeby zrozumieć, dlaczego łopata, musisz zobaczyć to na mapie! 

To dwa niezwykłe miejsca wciśnięte jakby jedno w drugie za sprawą Popradu. Na odcinku z Muszyny do Rytra rządzi rzeka. Droga, a nawet tory kolejowe dopasowują się do jej kształtu. Czasem jedziesz samochodem i niemal ścigasz się z kaczką w locie. Tylko ona, machając skrzydłami nad Popradem, nie musi przestrzegać ograniczeń prędkości. Ja tak! 

W Żegiestowie Zdroju rzeka zadbała, by przyszli kuracjusze, ale nie tylko, mieli czym się zachwycać. Tak pięknie się tam wije, takie zakola tworzy… Jedno po polskiej, a drugie po słowackiej stronie. Koniecznie zobacz oba miejsca i porównaj. 

Łopaty są dwie: Polska i Słowacka

Polska to kontrasty. Nowoczesny obiekt Medical & SPA i zrujnowane budynki dawnych ośrodków, między innymi Dom Wczasowy Rydz i FWP Wanda. Ale najważniejsza jest tu ścieżka przyrodnicza oraz możliwość obserwowania i słuchania ptaków. Cisza i spokój, żadnych tłumów. 

Łopata Słowacka to przeciwieństwo polskiej stronie. Tam nie ma żadnej infrastruktury ani wytyczonych szlaków, co nie znaczy, że jest mniej ciekawie. Jest inaczej. Są pozostałości po rozlewni wód mineralnych, mała elektrownia wodna, ledwie widoczna ścieżka na wzniesienie Oltarik (490 m n.p.m.) oraz osiedle kilku słowackich domków. Te domki zobaczysz także podczas spaceru ścieżką przyrodniczą na terenie Łopaty Polskiej, będą na drugim brzegu Popradu. Na wzniesienie Oltarik wejdź koniecznie. Poprad będzie i z lewej i z prawnej strony! Niesamowity widok! 

Oba miejsca polecam zobaczyć podczas jednej wizyty, jedno po drugim, kolejność dowolna. 

Łopata Polska

Kieruj się do obiektu Wiktor Medical & SPA. Samochód zostaw na parkingu powyżej ośrodka, obok siłowni plenerowej. I ruszaj za znakami – poprowadzi biało-niebieski kwadrat przecięty na pół wzdłuż jednej z przekątnych. Po drodze pojawi się jeszcze biało-zielony – to oznakowanie ścieżki ornitologicznej. W sumie trasa ma mniej niż 5 km, a track mojej wędrówki znajdziesz tutaj:

link do strava

Wzdłuż brzegu Popradu w 1996 roku Stowarzyszenie Greenworks wytyczyło ścieżkę przyrodniczą, w 2020 r. ścieżka została odnowiona. Są tablice informacyjne, strefy odpoczynku w miejscach widokowych oraz informacje o mieszkających tam ptakach. Na początku kwietnia przyroda właśnie budziła się do życia. Pierwsze pąki, pierwsze kwiaty i ten niesamowity ptasi śpiew, jaki towarzyszył podczas całej wędrówki. Nie zapomnij o odpowiednich sportowych butach, może być grząsko i błotniście. 

Za budynkiem Wiktor szlak skręca w prawo i od razu jest przygotowane pierwsze miejsce, gdzie można siedzieć, słuchać ptaków i podziwiać widoki. Tutaj jest też rozwidlenie trasy. Polecam najpierw pójść w prawo – i tak trzeba będzie wrócić do tego miejsca – a drugi odcinek trasy jest dłuższy i ciekawszy.

Szlak prowadzi do tunelu kolejowego, który powstał w ramach budowy linii kolejowej z Preszowa do Tarnowa. Kolej uruchomiono w 1876 r. Tunel między Żegiestowem a Andrzejówką ma obecnie pół kilometra długości. I to jest jego kolejna wersja – tunel był dwukrotnie niszczony, we wrześniu 1939 r. i pod koniec II wojny światowej. Przed tunelem, tam gdzie kończy się ten fragment ścieżki przyrodniczej, stoi krzyż, który upamiętnia katastrofę, do której miało dojść na początku budowy. Pod gruzami miało zginąć 126 osób. Miało dojść i miało zginąć – informacje o tragedii są na niewielkim krzyżu przy tunelu, ale inne źródła tych wydarzeń jednak nie potwierdzają. 

Aktualnie linia kolejowa jest w remoncie, a do 10 czerwca 2023 r. kursuje komunikacja zastępcza. 

Przy tunelu ta część spaceru się kończy i należy wrócić do rozwidlenia. Niestety zupełnie zniszczone są schody, które prowadziły do Kamiennej Plaży, popularnej latem wśród kuracjuszy. To efekt powodzi z 2010 roku. Plaża, która była miejscem wypoczynku, jest obecnie niedostępna. A szkoda!

Teraz coś dla miłośników ptaków!

Ale wracamy do punktu widokowego i tym razem w lewo. I tu zaczyna się najlepsza część wycieczki. Wędrówka wzdłuż brzegu Popradu i przy wtórze ptasiego śpiewu. Zgodnie z tablicami informacyjnymi można tu wypatrzyć czaple, kaczki, bociany –  te gatunki widzieliśmy i na terenie łopaty polskiej i w innych miejscach nad Popradem. A są jeszcze dzięcioły i to kilka gatunków, zimorodki, mewy białogłowa, kruki, sikorki i sójki. 

Pojawiają się pierwsze pąki i liście na drzewach. A jeśli spojrzysz pod nogi wypatrzysz drobne, niepozorne kwiaty. To średnica skrętolistna. 

Gdy docieramy do kolejnego punktu informacyjnego na chwilę zastygam z niedowierzaniem. Ale… tak, racja! To jedyne miejsce w Polsce, gdzie ze Słowacją graniczymy od północy! Nie mogę więc powiedzieć: nasi południowi sąsiedzi. Jesteśmy także dokładnie na przeciwko słowackiej małej elektrowni Sulin. 

I jeszcze ciekawostka – na jednym z drzew zamontowano tabliczkę wskazującą dokąd sięgała woda w czasie powodzi w 2010 roku. Dla porównania: ja mam 158 cm wzrostu i naciągam się jak tylko mogę, a i tak nie sięgam. 

drzewo, powódź, łopata polska

Dalej ścieżka prowadzi brzegiem rzeki, poziom jest niski i w kilku miejscach można zejść nad wodę. Końcówka to przejście między nieczynnymi i zniszczonymi ośrodkami wypoczynkowymi. 

Chociaż… Rydz na noclegi.pl nadal ma swoją wizytówkę. 

Dom Wczasowy „RYDZ” położony w uzdrowisku Żegiestów Zdrój, wśród lasów Popradzkiego Parku Krajobrazowego z dala od ruchu ulicznego, jest ostoją ciszy i spokoju. Leży na wysokości 450 m n.p.m., w pięknym, słonecznym i ekologicznym zakątku Beskidu Sądeckiego, nad rzeką Poprad na granicy ze Słowacją, na tzw. Łopacie Polskiej. (…) Usytuowany jest w malowniczej okolicy bogatej w źródła wody mineralnej, gdzie leczy się choroby układu pokarmowego, krążenia, górnych dróg oddechowych, nerwice i stany wyczerpania. Specyficzny, niepowtarzalny mikroklimat, nieskażone powietrze, malownicze krajobrazy oraz bogate źródła wody mineralnej stwarzają doskonałe warunki do odpoczynku.

Rydz jeszcze dobrze się trzyma elewacji, ale nic poza tym. 

A na meteor-turystyka też potwierdzenie czasów świetności:

Dom Wczasowy Rydz w Żegiestowie to bardzo dobre miejsce na pobyt dla wymagających gości, którzy mają ochotę na odpoczynek na łonie przyrody. Goście mają do dyspozycji wygodnie, gustownie urządzone pokoje. Oprócz tego serwujemy pyszne domowe posiłki: śniadania, obiady i kolacje. Możliwa jest, na życzenie gości, organizacja kolacji w plenerze. Dom Wczasowy Rydz dysponuje 40 wygodnymi miejscami noclegowymi.  Usytuowany jest w malowniczej okolicy bogatej w źródła wody mineralnej, gdzie leczy się choroby układu pokarmowego, krążenia, górnych dróg oddechowych, nerwice i stany wyczerpania. Specyficzny, niepowtarzalny mikroklimat, nieskażone powietrze, malownicze krajobrazy oraz bogate źródła wody mineralnej stwarzają doskonałe warunki do odpoczynku.

Podobno jeszcze w 2019 r. Wielkanoc można tu było spędzić z widokiem na Poprad. 

OWP Wanda wybudowana została w 1930 r. i przyjmowała 45 gości. Budynek postawiony w okresie międzywojennym przez wpływową, ziemiańską rodzinę Choińskich-Dzieduszyckich. Nazwa „Wanda” pochodzi od imienia przedwojennej polskiej aktorki, która zwykła w nim odpoczywać. Informacje pochodzą ze strony internetowej, na której jest ogłoszenie sprzedaży budynku. Cena: 1 000 000 zł. Aktualne?

Uwielbiam takie szukanie informacji. Kiedyś trzeba było wertować kartki kichając od nadmiaru kurzu, a dziś trzeba tylko dobrze zadawać pytania. I tak trafiłam na profil Żegiestów z dawnych lat. Bo ta Wanda wciąż nie miała nazwiska!

Z mojej wiedzy (jeśli ktoś zna inną wersję – proszę o informację!) wynika, iż nosi nazwę po córce posła Jana Choińskiego-Dzieduszyckiego, dla której ten zakupił parcelę w tym jakże urokliwym miejscu nad Popradem. I choć Wanda Dzieduszycka-Kańska stając się znaną przedstawicielką polonii włoskiej nie związała swoich późniejszych losów z Żegiestowem, to budynek jej imieniem stoi do dziś. W latach PRL korzystali z niego beneficjenci Funduszu Wczasów Pracowniczych, później służył po prostu jako pensjonat.

To właśnie ten kontrast. Nowoczesny obiekt na powitanie i niszczejące budynki na koniec spaceru. Chociaż, szczerze mówiąc, oddałabym to niezwykłe miejsce przyrodzie w posiadanie. Zdecydowanie przydałoby się wywieźć śmieci naniesione przez wodę. Ale poza tym ptaki, rośliny, spacery i odpoczynek. 

Łopata Słowacka – czyściej i bez atrakcji!

Jakże łatwo byłoby przejść na drugą stronę przez kładkę, most… Kładki ani mostu łączącego obie łopaty nie ma, trzeba wrócić do głównej drogi i pojechać w stronę Żegiestowa, żeby przejść na słowacką stronę kładką na trasie rowerowej. Oficjalnych miejsc parkingowych tam nie znajdziesz. Zatrzymaliśmy się przy jedynym lokalu gastronomicznym, nieczynnym, ale może tylko teraz. 

link do strava

Za kładką skręć w lewo i nie spodziewaj się ani dodatkowych informacji co dalej, ani planu zwiedzania. Droga wzdłuż Popradu. I tyle. Najpierw mijamy nieczynną rozlewnię wód. A kawałek dalej słowacką małą elektrownię Sulin. Teraz można zobaczyć budynek elektrowni z drugiej strony. To co najważniejsze jest jednak wewnątrz góry. 

łopata polska, elektrownia, Poprad

Elektrownia działa od 1997 roku i wytwarza czystą energię elektryczną bez emisji zanieczyszczeń. Wykorzystuje naturalny spadek koryta rzeki Poprad, tworzącej w tym miejscu charakterystyczny meander w kształcie litery S.

Z tablicy informacyjnej:

Na odcinku 2 km biegu rzeki wykonana jest betonowa sztolnia o średnicy 3,6 m i spadzie 7,6 promila. W ten sposób uzyskuje się różnicę poziomów wody przy wlocie do sztolni i przy turbinie ok. 6 m. Elektrownia wykorzystuje trzy turbiny Kaplana o średnicy 1000 mm pracujące w trybie całkowicie automatycznym. Z turbinami połączone są generatory prądu o napięciu 6kV. Prąd wytworzony przez generatory przetwarzany jest w rozdzielni i stacji transformatorowej na napięcie 22kV i dostarczany do słowackiej, publicznej sieci energetycznej. Zainstalowana moc elektrowni wynosi 960kW. W ostatnich lata w MEW Sulin przeprowadzona była znacząca modernizacja mająca na celu unowocześnienie rozwiązań technicznych, podniesienie sprawności urządzeń i zwiększenie produkcji energii elektrycznej. Między innymi modernizacji poddano hydrauliczne części turbin oraz zainstalowano nowoczesne systemy automatycznej kontroli i sterowania. Obecnie zarządzanie całym procesem produkcji energii elektrycznej możliwe jest zdalnie przy wykorzystaniu sieci Internet. Zastosowano również wysokowydajne, nowoczesne generatory prądu.

My mamy ścieżkę przyrodniczą, a Słowacy produkują prąd. 

Najwyższy punkt Łopaty!

Tuż za budynkiem mini elektrowni kuszą mnie jednak schodki i niepozorna ścieżka. Oczywiście, można pójść główną, wygodną, szutrową drogą, ale ja wolę ścieżkę! I to jest strzał w dziesiątkę. Ścieżka nie jest oznakowana, w kilku miejscach na drzewach ledwie widoczne strzałki, ale dość łatwo ją wypatrzyć w terenie. Ścieżka prowadzi na najwyższy punkt łopaty słowackiej, Oltarik o wysokości 490 m n.p.m. Zalesiony i żaden wybitny wierzchołek, ale moment, gdy podążasz tym grzbietem jest niesamowity. Poprad jest i po lewej i po prawej stronie, a przecież nie jestem na wyspie. Fantastyczny widok, a w kwietniu, gdy jeszcze nie ma liści w bukowym lesie, woda w dole widoczna jest wyraźnie. Później stromo w dół – oj, przydałoby się kijki trekingowe – i to ta główna droga, którą łatwo dotrzeć do elektrowni i kładki. 

łopata słowacka, Ortalik

I to już prawie koniec tej wycieczki. Pozostaje tylko refleksja na widok sporych, nowoczesnych budynków przyszłych obiektów turystycznych. Betonowe bryły przyklejone do zboczy pięknych gór. W miejscu okien zieją jeszcze dziury, ale na dachach dumnie stoją logotypy właścicieli. Przyjadę za rok sprawdzić postępy.