Mała Fatra na długi weekend? Ryzykowny pomysł dla lubiących puste szlaki! Nie, tylko trzeba wiedzieć gdzie! Z widokiem na Wielki Krywań i Rozsutec – ale jednak z dala od najpopularniejszych szczytów. Bo na Krywaniu i wąwozach Mała Fatra się nie kończy. Oprócz tej krywańskiej części – równie pięknej co popularnej – jest jeszcze luczańska. Mniej spektakularna, z łagodniejszymi szczytami, rozległymi podszczytowymi polanami, pustymi szlakami i … niedźwiedziami. Od razu uprzedzę, że żadnego nie spotkaliśmy, ale w miejscach gdzie czuliśmy się niepewnie, ja prezentowałam dość głośno swój brak wokalnych zdolności. Tym razem wystarczyło. 

szlak, las, mgły, Mała Fatra

Minčol ze wsi Višňové razy dwa

Tak, podczas 4-dniowego pobytu na Słowacji, na Minčol weszliśmy dwa razy, tym samym szlakiem. Jednak za pierwszym razem poszliśmy w lewo, a za drugim w prawo i tutaj mogę polecić dwie trasy. 

Baza wypadowa w niewielkiej miejscowości o smacznej nazwie Višňové, zaledwie kilka kilometrów za Żyliną. Zapewne wiele osób zobaczy za jakiś czas wioskę z góry, gdy oddana zostanie tam część autostrady D1 i najdłuższy tunel na Słowacji. Ale na razie jest tu jeszcze plac budowy i zakończenie kolejny raz jest przesuwane w nieznaną przyszłość. Teraz mowa jest o końcu 2023 r., ale zobaczymy. 

 

Klimat słowackich wiosek jest mi bliski! Tym mało popularnych. Kościół, sklep, kilka barów. Wszyscy się znają. Kilka miejsc z noclegami. I to wszystko. Ale ten słowacki bar i zimne „czapowane” piwo za 1,5 euro. Wzdycham niemal tak głośno, jak na wspomnienie włoskiej kawy za 1 euro. Ale piwo najlepiej smakuje po wycieczce, czasem też w trakcie, więc najpierw trzeba pójść w góry. 

Z Višňové na Minčol, a później w lewo

To propozycja wycieczki z Minčolem w roli głównej. Minčol (1364 m n.p.m.) to szczyt w północnej, tzw. luczańskiej części Małej Fatry. 

Trasa: 25 km, 1600 metrów pod górę

mapa, trasa, Fatra

Żeby trafić na Minčol wystarczy wyjść ze wsi i kierować się cały czas do góry, nie zbaczając w inne ścieżki. Tak poinstruowali nas sąsiedzi. Cały czas niebieskim szlakiem, a pod koniec w towarzystwie żółtego, który dołącza kilkaset metrów pod szczytem (szlak zaczyna się po sąsiedzku, bo we wsi Turie, ale długo idzie się asfaltem).

Stromo, bardziej stromo i najbardziej stromo

Pierwsze strome podejście jest za pierwszym zakrętem w prawo i kończy się, gdy pojawiają się w zasięgu wzroku słupy wyciągu narciarskiego. Patrząc na ich stan – od dawna nieczynnego. Początek wycieczki mieliśmy bardzo klimatyczny, w chmurach i we mgle, a mieszkańcy wioski nawet ostrzegali nas przed deszczem na szczycie. Deszczu nie było, a im wyżej tym bardziej się przejaśniało. W okolicy południa już wędrowaliśmy w słońcu, a pod koniec wycieczki umykaliśmy przed burzą. Ale to później. 

Podejście na Minčol niebieskim szlakiem jest albo strome, albo nie zbyt strome. Ostatnia stromizna zaczyna się, gdy szlak przetnie szeroką leśną drogę. Tu zdecydowanie łyk wody, dwa głębokie oddechy i w górę. Gdy pojawią się polany obfitujące w krzaki borówek zrobi się łagodniej i do szczytu będzie już blisko. 

Minčol, Mała Fatra, szczyt

Wierzchołek to przede wszystkim górskie polany. Latem zapewne nie brakuje tam miłośników jagodzianek i pierogów z jagodami, zbierających maleńkie owoce. Ale czerwiec to jeszcze za wcześnie. 

Na szczycie stoi metalowy krzyż lotaryński, herbowy symbol Słowacji (i nie tylko Słowacji). Pamiątkowe zdjęcie i dalej podążamy główną granią i czerwonym szlakiem. 

Śladami II wojny światowej

Co prawda widoków ze szczytu nie mogliśmy podziwiać, ale było pusto i bardzo urokliwie. Na grzbiecie i stokach pod szczytem Minčola są pozostałości okopów, schronów i umocnień polowych z czasów II wojny światowej, wybudowanych wiosną 1945 r. Kawałek dalej, na przełęczy Okopy (1285 m n.p.m.) pozostawiono działo przypominające o tamtych walkach. 

Kolejne kilometry to bardzo przyjemne wędrowanie przez lasy. Wąska ścieżka, wiosenna zieleń i śpiewy ptaków. Strome zejście do przełęczy, na której jest wiata idealna na odpoczynek. Prawie idealna, bo trwa zwózka drewna, więc przerwę zrobimy kawałek dalej. 

Przełęcz Okopy 1285 m n.p.m. Mała Fatra

Kolejnym miejscem, gdzie wspominane są czasy II wojny światowej jest Połom (1010 m n.p.m.). Żeby tam dotrzeć trzeba na Przełęczy Jaworzyna na chwilę zejść ze szlaku i wędrować wyraźną i szeroką drogą. Na wzgórzu znajduje się Pomnik Zwycięstwa Pierwszego Czechosłowackiego Korpusu Armijnego.

Połom, Mała Fatra, pomnik

„Został uroczyście ukończony i oddany do użytku 14 października 1961 r. jako pomnik upamiętniający ofiary ciężkich walk tzw. operacji Mała Fatra podczas przechodzenia linii frontu przez Żylinę i okoliczne miejscowości. Walki o Polom między niemieckimi faszystami a korpusem wojskowym podczas wyzwalania Słowacji miały miejsce w kwietniu 1945 r., a konkretnie w dniach 17-26 kwietnia. Wzgórze zostało wtedy wyzwolone.”

Cały tekst w oryginale dostępny jest TUTAJ

Obok wysokiego obelisku z płaskorzeźbami znajduje się tam także trzy metrowa rzeźba z brązu przedstawiająca kobietę broniącą matek z dziećmi (autorką jest rzeźbiarka Ľudmila Cvengrošová). Dzisiaj okolice te znane są z wydobycia wapienia, 

Teraz wystarczy wrócić do wiaty i dalej wędrować wygodnym, czerwonym szlakiem, aż do podnóża Zamku Strečno. Końcówka to kolejne strome, tym razem zejście. Kije trekkingowe są tu moim zdaniem nieodzowne. 

Już po drodze po przeciwnej stronie doliny wypatrzyć można było niewysoką wieżę widokową. To Špicák, na który też się wdrapiemy i na ruiny zamku spojrzymy z góry. 

Czas na degustację słowackiego piwa!

Robi się coraz cieplej, w końcu to czerwiec, a zimne lane piwo bardzo kusi. Przy parkingu (5 euro za dzień, a płatność najłatwiej przez www za pomocą QR kodu) – skąd można wyruszyć na inną wycieczkę, np. na Mały Krywań albo bliżej, do ruin zamku – jest bar, a w nim zimne i z pianką. Ciut droższe niż w „naszej” wsi. 2,30 euro tam, a w Višňové 1,5 euro. 

wieża widokowa, Špicák, Mała Fatra

Było stromo w dół, teraz stromo pod górę!

Špicák to żaden wybitny szczyt, zaledwie 620 m n.p.m., ale podejście na wieżę widokową jest bardzo konkretne. Krótko mówiąc, szybkie i strome i można się zasapać. Wieża widokowa, drewniana też nie jest spektakularna, ale widok z góry fantastyczny! Rzeka Wag w dole, zamek Strečno, Żylina i Mała Fatra. Spędzamy tam wystarczająco dużo czasu, by odpocząć po stromym podejściu i porozglądać się wokół. 

Zamek Strečno, Mała Fatra, wzgórze Špicák

Trudno mi uwierzyć, że i na wieży i dalej na szlaku jesteśmy zupełnie sami. A szlak, wąska jednoosobowa ścieżka jest tu wyjątkowy. Przed nami jeszcze jedno strome i krótkie podejście i jesteśmy tuż obok szczytu Kojšová (741 m n.m.p.) To tzw. Havraníe (czyli krucze) skály. Pierwsza, bardzo charakterystyczna wygląda niczym maczuga, choć jest znacznie mniejsza niż Herkulesa w Ojcowskim Parku Narodowym. Dwie skały na które można się wdrapać – dolna i górna. Na górnej stoi podwójny krzyż i miejsce to jest ciekawym punktem widokowym, ale wejście tu na własną odpowiedzialność! Oczywiście Piotr się wdrapał! Ja zostałam na dole, czytając tekst na tablicy informacyjnej. 

Cytat z tablicy informacyjnej:

„Autorem pomysłu budowy podwójnego krzyża był Józef Ďurnek, a organizatorami budowy byli jego bracia Paweł i Stefan. Po jego śmierci 25 czerwca 1995 r. między bracia wymyślili coroczną rodzinną wycieczkę pieszą do Kruczych Skał, a pierwsza odbyła się w 1996 roku. Paweł został głównym organizatorem, a wydarzenie zostało nazwane Memoriałem Józefa Ďurnka z ustaloną datą wydarzenia. W pierwszą niedzielę po 25 czerwca danego roku (lub bezpośrednio w niedzielę 25 czerwca) każdy uczestnik pokonuje swoją trasę, a oficjalne spotkanie w tym miejscu odbywa się o godzinie 10:30. Smutne wydarzenia miały miejsce w 2016 roku. Najpierw 9 maja 2016 roku zmarł Stafan, a kilka miesięcy później 10 października 2016 roku zmarł Paweł.”

Na cześć wszystkich trzech braci, rodzinna wspinaczka piesza od 2018 roku nosi nową nazwę Memoriał Trzech Braci.

Uciekamy przed burzą

I znowu stromo w dół, bardzo stromo! I jeszcze przez łąki, gdzie szlaku praktycznie nie widać. Coś. mi to przypomina… włoską wędrówkę, gdzie trzeba było pilnować trasy wygranej do zegarka. Teraz, wygodnie, też mam taką podręczną mapę. I przez wysokie trawy prowadzę nas jak po sznurku. Z miejscowości Stráňavy do „naszej” wiśniowej wioski już coraz bliżej. Trochę asfaltem, trochę zielonym szlakiem, a później nieoznakowaną polną drogą. Im bliżej końca tym Piotr częściej zerka za siebie i ponagla. Gonią nas czarne chmury i burza. Prawie zdążyliśmy! Ostatnie kilkaset metrów trucht w ciężkich górskich butach. 

łąki, Żylina, Mała Fatra

Na Minčol wkrótce wrócimy!

Dwa dni później wracamy na Minčol, dokładnie tą samą drogą. Pogoda zdecydowanie się poprawiła, widoków więcej, ale ludzi… nadal niewielu. Przy wyciągach minął nas biegacz ze swoim mniej wysportowanym, ale bardzo ambitnym psem. Na szczycie też nie ma nikogo. Tym razem jednak skręcamy w prawo. Opowiadać dalej? Kolejnym razem!