Nie ma nawet 1000 metrów wysokości ponad poziom morza, ale wycieczki na ten szczyt można uznać za jedne z ciekawszych. I męczących. Jakimś sposobem Mały Szlak Beskidzki omija Szczebel, fundując wędrowcom długi asfaltowy odcinek do Mszany Górnej i jeszcze z Mszany w kierunku Lubogoszcza. Niniejszym, doceniając tę bardzo ciekawą górę, wnoszę o modyfikację przebiegu MSB. Swój wariant opiszę na końcu. A zanim mój wniosek zostanie rozpatrzony pozytywnie, zapraszam na wycieczki.
Opowiem o trzech drogach prowadzących na Szczebel. Tak się szczęśliwie złożyło, że dwa lata z rzędu długie, sierpniowe weekendy spędzałam w Beskidzie Wyspowym. I odkrywałam między innymi właśnie Szczebel. Na szczyt weszłam i zeszłam z niego wszystkim trzema szlakami.
Żeby móc opisać te drogi zorganizowałam kilka różnych wycieczek, a Szczebel był nie głównym cele, ale właśnie na trasie. Zresztą może kiedyś wrzucę wszystkie trasy, na razie są dostępne na Stravie dla zainteresowanych. Podczas jednej z tych wycieczek weszłam szczyt dwa razy, dwiema różnymi drogami. Bywało spokojnie i rekreacyjnie, bywało męcząco i stromo, bywało szybko – gdy uciekałam przed nadchodzącą burzą.
A zatem w drogę. Odkrywam Szczebel w Beskidzie Wyspowym.
Najłatwiej i najkrócej na Szczebel – z Przełęczy Glisne
Zielony szlak, mniej niż 3 km i tylko 350 m w górę
To najłatwiejsze wejście na Szczebel, przyjemnie, przez las – co ważne szczególnie latem. Startujemy już na wysokości 634 m n.p.m. Można dojechać samochodem i zaparkować przy wejściu na szlak. Nie ma tu żadnego sklepiku nawet, więc nie ma opcji uzupełnienia wody. Moim włoskim zwyczajem, w chwilach wielkiej potrzeby, po prostu poprosiłabym mieszkańców o pomoc. Samo wejście jest krótkie i łagodne, można więc połączyć wejście na Szczebel ze zdobyciem Lubonia Wielkiego.
Moja propozycja to wejście na Luboń żółtym szlakiem, czyli Percią Borkowskiego – to też temat na inny post, więc tu tylko napiszę, że to najciekawsze wejście na Luboń, przez efektowne gołoborze – a później zejście stromym czerwonym szlakiem na Przełęcz Glisne i podejście na Szczebel ścieżką oznakowaną na zielono.
Na przełęczy czerwony szlak, czyli właśnie MSB skręca w prawo i zaczyna się długi, głównie asfaltowy odcinek do Mszany Dolnej. Teraz znając drogę przez Szczebel, jeszcze bardziej nie lubię tego fragmentu.
Najdłużej i sporo pod górę – z Lubnia
Czarny szlak, 5 km i 630 metrów pod górę
Z Lubnia, nie z Lubienia, choć nadal ta niepoprawna odmiana podoba mi się bardziej. Ale przecież nie od dzisiaj wiadomo, że lubię Lubień!
Czarny szlak startuje przy kościele i najpierw trzeba przejść nad zakopianką, później kawałek asfaltową drogą i za ośrodkiem wypoczynkowym trasa wchodzi w las.
Tym razem szlak to 5 km i 629 metrów pod górę. Więcej, bo i Lubień położony jest niżej niż przełęcz Glisne, ta różnica to prawie 300 metrów! Zgodnie ze szlakowskazem trasa zajmie 2 h i 15 minut, w moim wypadku to niespełna 1,5 h. Ale nie ma co ukrywać, że żwawo i bez postojów.
I o ile pod górę szlak jest wymagający ze względu na długość i ilość metrów pod górę, o tyle zejście tym szlakiem nie należy do przyjemnych. Powód? Dużo luźnych i sporych kamieni, i trzeba być uważnym. Rok temu, na koniec sierpniowego weekendu uciekałam tą drogą ze Szczebla przed burzą, i bez kijków nie trudno o kontuzję.
Na koniec mój ulubiony szlak! Zanim go poznałam, myślałam, że nie ma nic bardziej spektakularnego nad słynne podejście na Lackową tzw. zachodnią ścianą, które zalicza się do najbardziej stromych w polskich górach, poza Tatrami. Ale teraz nie jestem tego taka pewna! Nie wierzysz? Wejdź na Szczebel czarnym szlakiem z Mszany Dolnej. Szlak zaczyna się kawałek za centrum, przy drodze do Kasinki Małej. Żeby uniknąć wędrówki asfaltem wycieczkę można połączyć z wejściem na Lubogoszcz z Mszany Dolnej czerwonym lub zielonym szlakiem, a później zejść czarnym i wejść czarnym na Szczebel. Na mapie jest kawałek asfaltu – ominiesz go korzystając z mojego tracku na Stravie!
Najbardziej stromo i szybko na Szczebel – z Mszany Dolnej
Czarny szlak, 3,5 km, 600 metrów w pionie
Początek to zwyczajny górski szlak, nic specjalnego. Dopiero gdy ścieżka niespodziewanie skręci nad potok i przejdziesz na jego drugi brzeg zaczyna się najlepsze! Kiedy pierwszy raz wchodziłam tą drogą i na samym początku tego podejścia zobaczyłam wyżej turystów, nie mogłam uwierzyć, że mam tamtędy wejść. Tak było stromo! Weszłam, ale pot zalewał mi oczy. Wtedy też wydawało mi się, że zejście tym szlakiem to zbyt duże obciążanie dla kolan i pewne turlanie się w dół.
W tym roku zeszłam tym szlakiem aż dwa razy i już nie demonizuję tak bardzo tej drogi. Jasne – kijki i kondycja i dobre buty są niezbędne. Ale w przeciwieństwie do wycieczki z Lubnia, tutaj kamienie nie turlają się spod nóg. Jest więc stromo, ale i szybko. Ten najbardziej efektowny odcinek to zaledwie 2 km i na tym odcinku aż 400 metrów w pionie. Za to jest bardzo pięknie i pusto! Przez wychodnie skalne i rumowiska wędruje niewiele osób. Nawet w szczycie wakacyjnego sezonu i na dodatek w długi weekend i jeszcze w niedzielę spotkaliśmy w tym roku tylko dwie osoby podczas pierwszego zejścia i nikogo podczas drugiego. Rok temu na podejściu tym szlakiem tylko na początku stromizny spotkałam dwie osoby. I tyle! Samotność gwarantowana. Zmęczenie też. Ale na pocieszenie dodam, że jak jest stromo to szybciej pokonuje się kolejne metry w pionie. Takie coś za coś.
I jeszcze ciekawostka zasłyszana na szczycie podczas jednego z odpoczynków. Potwierdzenia w sieci nie znalazłam, więc ktokolwiek ma wiedzę na ten temat niech napisze w komentarzu na dole tekstu. Otóż siedzące obok dziewczyny w rozmowie z innym turystą podejście owo nazwały drabiną. Przy okazji zdecydowanie zaprzeczały, że wchodziły by tą wymagającą trasą. Drabina czy nie, miłośników Lackowej serdecznie zapraszam. Ostrzegam, że po deszczu i zimą może być to bardzo trudne, a nawet niewykonalne!
Czas na odpoczynek i podziwianie widoków ze szczytu!
Miejsca, by się zrelaksować jest tam sporo. Na Szczeblu panowie i chłopaki, którym na imię dano Marek, mają swoją ławeczkę! O akcji z ławeczkami w Beskidzie Wyspowym pisałam na tym blogu. Ja też mam swoją, w przepięknym miejscu!
Jak usiądziesz na ławce Marka to zobaczysz między innymi Lubogoszcz. Na Szczeblu są ławki i stoły, a nawet miejsce na ognisko, mapa Beskidu Wyspowego. A niżej także – przy czarnym szlaku z Lubnia – miejsce startu dla paralotniarzy, a dla mnie widokowa polana. Więc jeśli Marka ławka jest zajęta przejdź kilkaset metrów i podziwiaj panoramę Beskidu Wyspowego.
I jeszcze obiecany wariant Małego Szlaku Beskidzkiego!
Prawda, że wygląda ciekawiej? I co ważne – asfaltu jest na tym odcinku niewiele. Trasę wyznaczyłam też po zejściu ze Szczebla leśną ścieżką, a nie dokładnie czarnym szlakiem. Jeden powód to asfalt, a drugi to zagrodzone przez mieszkańców przejście wygodną ścieżką – w zamian jest zarośnięty wąwóz i zejście potokiem. A wybrana przez mnie leśna droga jest bardzo dobrze widoczna w terenie, uczęszczana i dużo przyjemniejsza!
Miłego wędrowania!
Który szlak na Szczebel jest Twoim ulubionym?
20 sierpnia 2023 at 12:49
całkiem fajną miejscówką obok jest Kasina Wielka. Polecam
21 sierpnia 2023 at 12:35
Właśnie tam się zatrzymaliśmy tym razem 🙂 cisza i spokój i szlaku wokół.